środa, 29 lipca 2015

Rozdział 1 - Poznanie się

Za błędy i powtórzenia z góry przepraszam
______________________
W końcu dojechali do Hogsmeade.
 Dorcas opuściła jak najszybciej pociąg po to aby, wyrwać się od denerwującego, optymistycznego brata. Po niej była Lily, tylko, że ona miała dość Pottera i jego "Evans, umówisz się ze mną?". Reszta jako tako nie miała problemów podczas podróży.
 - Pirszoroczni! Pirszoroczni! Do mnie! - nie można było pomylić tego głosy, ani tej wymowy.
 - Hagrid! Jak tam wakacje - krzyknął Łapa.
 - A dobrze Syriuszu. A tobie?
 - Jako tako - pomachał mu na odchodne - Ethan, ty idziesz z "pirszorocznymi" - zwrócił się w stronę brata Dor.
 - Ok, jasne - i poszedł sobie.
 - A my idziemy do powozów - powiedział Rogacz.
 Poszli w stronę powozów, które prowadziły niewidzialne stworzenia. Chłopcy usiedli w jednym,a dziewczęta w drugim.
 - Mogę się dołączyć - zapytała jedna z Krukonek.
 - Jasne, Monica, wsiadaj - odezwała się Mia.
 - Skąd się znacie? - zapytała Lily.
 - Mieszkamy na tej samej ulicy w Liverpoolu - zabrała głos Martinez.
 - Aha.
 Przez całą drogę poznawały się Monicą. Dowiedziały się, że jest najstarsza z rodzeństwa, a jej młodsza siostra jest pierwszoroczną.
 Dojechali do szkoły i poszły w stronę Wielkiej Sali. Gryfonki pożegnały nową znajomą i poszły do swojego stołu. Mia puściła oczko do Glizdka i usiadła przy stole.
 Minutę później profesor McGonagall wprowadziła pierwszoklasistów, a także trzech starszych i nowych uczniów.
 - Teraz wyczytam wasze nazwiska. Każdy wyczytany siada na stołku, a ja założę mu Tiarę Przydziału - oznajmiła zastępczyni dyrektora.
 Najpierw wyczytała pierwszorocznych. Peter wyłapał, że siostra Monici Martinez trafiła do Ravenclavu. I nadeszła pora na starszaków!
 - Zoe Nott - wyczytała McGonagall.
 - Slytherin! - krzyknęła Tiara.
 - Ethan Meadowes.
 I cała sala cichnie. Tylko unosiły się szepty "to Dorcas ma brata, czy to jej kuzyn?", a to potwornie wkurzało pannę Meadowes.
 - Gryffindor!
 - O nie, nie, nie, nie - syknęła Dor i popatrzyła wilkiem na brata.
 - To nie moja wina, że nasza rodzina to Gryfoni - powiedział z powagą Ethan.
 - Olivia Rivera - kontynuowała profesorka.
 - Huffelpuff!
 - Tylko przypomnę, że wstęp do Zakazanego Lasu jest zabroniony - tu Dumbledore spojrzał na Huncwotów - i używanie zaklęć na korytarzach. Włóczenie się po szkole podczas ciszy nocnej jest karane minusowymi punktami. Dziękuję i możecie się obżerać - klasną w dłonie i na stołach pojawiło się jedzenie.
 - Wcale nie jest tak, że za samo włóczenie się są odejmowane punkty - powiedział James w stronę pierwszorocznych - tylko jeśli was złapią.
 - Nawet o tym nie myślcie - odezwała się Lily - korytarze są patrolowane, więc jeśli nie znacie skrótów to zostaniecie złapani.
 - Dzięki, Ruda - mruknął Black.
 - Nie ma za co - rzuciła sarkastycznie.
 - Evans, no umów się ze mną - powiedział Potter.
 - Czego nie rozumiesz w słowie "nie"?
 - Bo mi się nie odmawia - puścił jej oczko.
 - A to jak byłem u ciebie... - zaczął Syriusz, ale gdy zobaczył spojrzenie kumpla zamilkł.
 Po skończonej kolacji prefekci zaprowadzili swoich podopiecznych do dormitoriów.
 - Hasło brzmi "patronus" - powiedział Lupin. Powtórzył hasło Grubej Damie. Poprowadził pierwszorocznych wraz z Lily do schodów.
 - Sypialnie dziewcząt są po prawej, a chłopców po lewej. Chłopcy nie mogą wejść do sypialni dziewcząt...
 - Chyba, że macie zaklęcie - krzyknął Black.
 - Zamknij się Black! - warknęła Meadowes.
 Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.
 Gryfonki weszły do sypialni i zauważyły, że jest tylko posprzątane. Każda z nich położyła się na łóżku, tylko nie Lily. Ona wyciągnęła kosmetyczkę, piżamę, ręcznik i wbiegła do łazienki.
 - Evans! - krzyknęła Dorcas.
 Lily zachichotała i weszła pod prysznic.

 - James, czemu podsłuchujesz  dziewczyny? - odezwał się Ethan zza mugolskiej książki.
 - Masz pojęcie ile dowiadujemy się codziennie o nas?
 - Czytałem kiedyś pamiętnik Dorcas. Tam też dużo jest - mruknął.
 - A masz jeszcze dostęp do jej pamiętnika? - rzucił Black.
 - Teraz ukrywa go przede mną. Przyłapała mnie w wakacje jak sobie czytałem  - wzruszył ramionami i powrócił do lektury.
 - Rośnie nam drugi Remus - powiedział Peter.
 - Glizdku... chyba masz rację - przytaknął mu Syriusz.
 Trójka Huncwotów wybuchnęła śmiechem. Ethan tylko się uśmiechnął krzywo.
 - Hahaha - skomentował cierpko Lunatyk.
 Po jakiś dziesięciu minutach uspokoili się.
 - Jutro pełnia - mruknął Lupin.
 - Tak, wiemy - odpowiedział Peter za chłopców.
 - O co chodzi? - zapytał Meadowes, odkładając książkę na stolik.
 - Powiemy mu? - szepnął Rogaś - Rem?
 - Słuchaj, Ethan - zaczął Luniek - pamiętaj, że nie możesz o tym mówić. Dyrektor i McGonagall o tym wiedzą, jak i chłopaki, więc się nie bój - brunet kiwnął głową - jestem wilkołakiem.
 - Serio? Ja się nie boję, choć trochę mnie ta informacja szokuje - powiedział Ethan z uśmiechem.
 - Ty sobie żartujesz? - wskazał palcem na niego Black.
 - Nie. W rodzinie mojej mamy jest wilkołak. To optymista, więc się nie poddaje. Ma żonę i dzieci, które, podkreślam nie wykazują oznak lykanotropii.
 - To można z tym żyć normalnie? - w oczach Remiego widać było nadzieję.
 - No, w miarę normalnie. Tylko te pełnie, wolno gojące się rany i srebro. Widziałem jak kiedyś wujek chwycił za srebrną bransoletkę mamy. Miał potem ślad oparzenia. A tak na marginesie, to o co wam chodzi z tym entuzjazmem, Peter?
 - No... bo, to... - za jąkał się Pettigrew.
 - Pokażemy ci - Potter wstał z łóżka, tak jak Glizduś i Łapa
 Trójka chłopców się skupiła. Następnie zaczęli zmieniać swój kształt. Widać było, że to niełatwe, ale im się jakoś udało.
 Tam gdzie wcześniej stał James pojawił się piękny jeleń z pokaźnym porożem. Syriusz zmienił się w czarnego psa, który podrapał się za uchem, a Peter... był szczurem. Małym, włochatym szczurkiem. Po chwili zmienili się z powrotem w ludzi.
 - Wow. To było niesamowite - wykrztusił Meadowes.
 - Tylko nikomu nie mów - pogroził palcem Balck.
 - I jeszcze jedno - Potter wyciągnął z kieszeni pergamin. Położył na łóżku Ethana i wycelował w niego różdżką - uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego.
 Na pergaminie, ku zdumieniu bruneta, zaczęły pojawiać się linie, a następnie zaczęły układać się w mapę. Mapę Hogwartu.
 - Czy to...?
 - Czytaj chłopie - klepnął go Jamaes po plecach.
 - "Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz mają zaszczyt przedstawić Mapę Huncwotów". Wy to stworzyliście?
 - Bardziej Luniek, ale to był wspólny pomysł. Dobra idę pod prysznic - rzucił Potter i zniknął w łazience.
 - Jak wyjdzie, zabiję go - warknął Black i rzucił się na łóżko.



____________________________________
Podkreślić chcę, że Ethan Meadowes jest dziwny. A czemu? Bo ja jestem dziwna

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

czwartek, 23 lipca 2015

Prolog

 Pierwszy września dla wielu dzieciaków jest zwykłym początkiem nudnej szkoły. Idą na apele, dostają plany lekcji i wracają do domu.
 Ale nie dla czarodziejów.
 Oni za to śpieszą na peron 9 i 3/4, aby zdążyć na pociąg, który odjeżdża równo o jedenastej. Tym właśnie pociągiem jadą do Hogwartu, aby uczyć się magii. Zostają tam na cały rok szkolny lub jeśli chcą, to wracają do domu na święta.
 Lepiej przejdźmy do młodych czarodziejów, o których ma być mowa. Idą oni na piąty rok, czyli rok SUM-ów...

 - Black! Rusz się! - krzyknął James Potter na swojego towarzysza, który stał i gapił się na czarnowłosą dziewczynę z trzeciej klasy.
 - Już, już idę. Krzyczeć nie musisz - mruknął nie zadowolony.
 Wsiedli do pociągu, aby zająć ich stały przedział. Niestety zastali w nim kilkoro drugoroczniaków. Wypędzili ich migiem. Ułożyli swoje kufry na półce i poszli pożegnać się z rodzinami.
 James podbiegł do swoich rodziców. Dał się wyściskać matce, a ojcu poklepać po plecach. A żeby tradycji stało się zadość Charlus Potter udzielił kolejnej rady synowi:
 - Bądź wytrwały synu, nie stresuj się zbytnio,a SUMY zdasz śpiewająco - zrobił poważną minę, a następnie wybuchnął śmiechem.
 - Dzięki, tato. Na pewno skorzystam z twojej rady. Pa mamo.
 - Pisz jak najczęściej - powiedziała Dorea i przytuliła ponownie syna.
 - Dobrze mamo - wyplątał się z jej uścisku i podbiegł do Remusa i Petera, którzy właśnie wkroczyli na peron.

 - Nie przynieś zbytniego wstydu rodzinie - rzekła Walburga zimnym tonem do najstarszego syna.
 - Postaram się - rzucił kąśliwie Syriusz.
 - A ty Regulusie nie zachowuj się ja twój brat - klepnął młodszego z braci po plecach Orion.
 - Jak sobie życzysz ojcze - oznajmił Regulus.
 Syriusz postanowił się wycofać z tego chorego pożegnania. Spostrzegł swoich kumpli, więc nie zauważając nigdzie czarnowłosej trzecioklasistki, podszedł do nich.

 Brunetka pchała swój wózek nieco zła. A dlaczego? Jej cholerny bliźniak, który swoją drogą zbytnio nie jest do niej podobny, przepisał się do Hogwartu! A czemu? Bo w Durmstrangu mu się znudziło. Ma tak zwany słomiany zapał.
 - Ej. Dorcas, nie denerwuj się. Jesteś moją siostrzyczką i nie mam zamiaru przynieść ci wstydu.
 - Mam nadzieję, że nie trafisz do Gryffindoru, Ethan - warknęła w jego stronę.
 Parsknął śmiechem. Kochał sarkastyczny humorek Dor. A ona kochała jego optymistyczne spojrzenia na świat.
 - Dobra, dzieci. Jesteśmy już na miejscu. Musicie tylko przejść przez barierę - odezwał się Dean Meadowes.
 - Tak, wiemy tato - powiedzieli razem i przeszli przez barierkę.

 - Sev? - pomachała mu przed oczami Lily Evans.
 - Oj, przepraszam. Zamyśliłem się - uśmiechnął się lekko w stronę swojej przyjaciółki.
 - Dalej przyjaźnisz się z tamtymi Ślizgonami? - zapytała ze smutkiem.
 - Nie wiem czy mogę to nazwać przyjaźnią, ale dzięki nim nikt nie odważy się mnie w Slytherinie zaczepić.
 - Ale oni są źli  -szepnęła.
 - Bardziej "trudni w tolerowaniu" - Snape spojrzał w stronę owych chłopaków - muszę iść. Zobaczymy się w szkole - pomachał jej na pożegnanie.
 - Ach, Severusie... - westchnęła panna Evans.
 - Lily! - usłyszała wesoły krzyk jednej ze swoich najlepszych przyjaciółek.
 - Dorcas - przytuliła brunetkę - cześć Ethan - uśmiechnęła się w stronę chłopaka - ty do Hogwartu?
 - Muszę coś zmienić w swoim życiu - mrugnął do niej.
 - Chyba powinniśmy poszukać wolnego przedziału - powiedziała Ruda i razem z rodzeństwem Meadowes ruszyła w stronę pociągu.

 Mia Scott rozglądała się za swoimi przyjaciółkami, ale nigdzie nie mogła ich znaleźć. Ale za to znalazła Huncwotów.
 - Chłopaki, widzieliście gdzieś dziewczyny? - zapytała.
 - Nie, ale pewnie się zaraz znajdą - uśmiechnął się Potter - jak chcesz, to możesz iść z nami.
 - Ok.
 Blondynka ruszyła razem z chłopakami, dyskutując z Remusem o nowej książce, która doszła im do astronomii. Co jakiś czas Black wtrącał jakiś żart o nauczycielach i gubili wątek rozmowy.
 Szybko doszli do przedziału. Rozsiedli się i wiedząc, że pewnie ich znajome nie znajdą wolnego przedziału, postanowili czekać, a w między czasie zagrać w butelkę.

 - Ethan! Nie guzdraj się tak - syknęła Dor.
 - Co ja poradzę, że jest tu tak pełno ludzi?! - od syknął jej.
 - Patrzycie - wskazała Lily - czy to nie Huncwoci i ...
 - Mia! - przerwała jej panna Meadowes i weszła do "zakazanego przedziału".
 Dziewczyny się poprzytulały, a nawet Ethan dostał całusa w policzek od panny Scott.
 - To mój bliźniak, Ethan - przedstawiła brata Dori.
 - Ty masz brata? - odezwał się Black.
 - Tak, ma brata - odpowiedział mu za siostrę brunet.
 Usiedli wszyscy i powrócili do butelki...

 Kilka osób z Ravenclavu siedziało razem w przedziale i rozmawiali o nowej książce z astronomii. Tylko jedna z dziewcząt nie interesowała się tą rozmową, którą zaczął Oliver, najprzystojniejszy Krukon. Tylko, że jej się podobał się kto inny...
 - Monica? Wróć na ziemię - szturchnęła ją Viktoria, dziewczyna Ollie'go
 - Co?  -odezwała się półprzytomnie.
 - Co sądzisz o nowej książce...

 - Mamo! Ja chcę do Hogwartu - krzyknęła Rosalie Potter.
 - Pójdźmy na kompromis, zgoda?
 - Zgoda.
 - Jeśli ci się nie odechce do października do pójdziesz, a jak nie to nie.
 - Kocham cię, mamo - krzyknęła znowu.
 - A mnie? - do salonu wszedł Charlus.
 - Ciebie też, tatusiu - podbiegła i przytuliła ojca.




_______________________________

CZYTAM=KOMENTUJĘ