Lily właśnie tłumaczyła Mii eliksiry, kiedy do pokoju wparował jakiś pierwszoroczniak.
- McGonagall kazała wszystkim Gryfonom zejść do Pokoju Wspólnego - wypowiadał słowa z szybkością karabinu maszynowego.
- Czego może chcieć pani profesor - zdziwił się Syriusz.
Szybko wstali z podłogi i wyszli na schody.
- Drodzy Gryfoni! W związku, że za dwa tygodnie święta, a wasze wyniki w nauce są zadowalające oraz, że jesteście do przodu z materiałem zostajecie zwolnieni z woli dyrektora z wszelkich prac domowych - oznajmiła z lekkim uśmiechem.
I wybuchły wiwaty. Huncwotów i ich przyjaciółki zamurowało. Rose aż podeszła do kanapy i opadła na nią ciężko.
- Pierwszy raz w mojej karierze uczniowskiej słyszę coś takiego - odezwał się James - nie zdziwię się jeśli zaraz tu wróci i nie powie, że to żart.
- Wypluj to słowo - warknęła Dorcas.
- Ale moje wypracowanie z Zaklęć - jęknęła Lily.
- Nie denerwuj się Liluś. Oddasz potem jako pracę dodatkową - mruknął Potter.
- Pozwólcie cieszyć mi się chwilą - mruknęła Mia siadając obok Rose.
- Błogosławić Merlina, że jesteśmy tacy mądrzy - westchnął Remus.
- Błogosławić - powtórzyli za nim wszyscy.
Krukoni i Gryfoni nie pojawili się na lekcjach, jako, że byli zwolnieni z tego obowiązku. Oczywiście, że wychowankowie Huffelpuffu i Domu Węża byli o to zazdrośni, ale musieli przyznać, że Gryffindor w tym roku miał szansę na Puchar Domów. A ten z kolei od kilku dekad wędrował w ręce Ravenclawu.
Ale raptem kilku Krukonów z siódmych klas (tych najbardziej pilnych) siedziało od rana w bibliotece.
Ale wszyscy Gryfoni spali. W ich wieży była cisza jak nigdy. Tylko Rosalie Potter nie spała. Czytała Proroka Codziennego. Nigdy nie spała długo, ponieważ nauczyła się tego od rodziców, którzy kiedy tylko mogli zabierali ją z samego rana nad jezioro. Uśmiech zszedł jej z twarzy kiedy przeczytała artykuł opatrzony zdjęciem mamy Mii. Jej czekoladowe oczy przeskakiwały z wyrazu na wyraz coraz bardziej przerażone. Kiedy skończyła zerknęła jeszcze na odkrywców tej informacji.
- Dubois - szepnęła wściekła - teraz wiem po kim Dominique odziedziczyła zdzirowatość.
Wstała z fotela, wyrwała artykuł z gazety i cisnęła ją do kominka. Szybko wbiegła do dormitorium i weszła na łóżko koleżanki i obudziła ją.
- Mia, dlaczego mi nie powiedziałaś? - spytała z troską pokazując jej artykuł.
- Bałam się, że mnie znienawidzicie - zaszlochała i przytuliła się do brunetki.
- Już dobrze. Postaram się ci pomóc. Mój tata współpracuje z Ministrem. Może coś wskóra.
- Nic to nie da. Z zarzutów o czarną magię nie można się uwolnić - pochlipywała.
- Co się dzieje? - odezwała się zaspana Lily. Za nią pojawiła się Dorcas.
Potter wskazała głową na stronę z gazety. Lily sięgnęła po nią i razem z Dor ją przeczytała po cichu. Nagle Ruda zgniotła papier i rzuciła nim w kąt. Wdrapała się na łóżko i za przykładem Rose przytuliła blondynkę. To samo zrobiła Meadows.
- Chyba pora coś zjeść - powiedziała Potter.
- Chyba tak - westchnęła Mia.
Ale w dalszym ciągu siedziały na łóżku przytulone do siebie.
- Dziewczyny, ale nie mówcie o tym chłopakom - poprosiła Mia.
- Pewnie i tak się dowiedzą. Jak nie przez gazetę to przez plotki - rzekła Rosie.
Wstały z łóżka blondynki i pomogły jej się ogarnąć. Dor doprowadziła jej twarz do normalnej barwy (przez szloch była cała czerwona), a Lilka zaplotła jej pięknego kłosa.
Wszystkie cztery wyszły z Wieży Gryffindoru.
Weszły do Wielkiej Sali, która specjalnie na ten okres bez nauki przez cały czas była zastawiona jedzeniem dla głodnych śpiochów. Usiadły naprzeciw siebie (Rose i Mia naprzeciw Lilki i Dori). Panna Potter raczyła ich swoim czarnym i zarówno sarkastycznym humorem.
- Wiesz Mia, że ci którzy to "odkryli" - zaznaczyła cudzysłów palcami - mieszkają w Dolinie Godryka - powiedziała Potter.
- Czyli ich znasz? - zapytała smutni blondynka.
- Nie. Tylko ich córkę Dominique. Wredna suka. Pewnie ma to po rodzicach - brązowooka włożyła sobie truskawkę do ust.
- Witamy piękne panie - zaśmiał się James i usiadł obok Rudej.
Za nim przyszli jego kumple. Rosalie dostała całusa w policzek od Ethana.
- Rzygam tęczą - mruknęła Meadows, grzebiąc w jajecznicy.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Ale potem zrobiło się poważnie. Zbyt poważnie.
- Mia... - zaczął Remus - my... no ten... widzieliśmy artykuł. Tak nam przykro,
- Dość! - warknęła Lily - nie trzeba jej teraz dołować. Dajmy sobie spokój z pojebanym oskarżeniem i spróbujmy wyluzować. Za nie długo święta!
Wybuch Evans spotkał się z aprobatą.
- Jesteś wspaniała Lily. Umów się ze mną - wyszczerzył na nią oczy Rogacz.
- A idź się utopić.
___________________________
Wiem, dość długo mnie nie było, ale ten rozdział mi nie podchodził w żaden sposób i uważam, że jest okropny. A Wy jak myślicie?
- Pozwólcie cieszyć mi się chwilą - mruknęła Mia siadając obok Rose.
- Błogosławić Merlina, że jesteśmy tacy mądrzy - westchnął Remus.
- Błogosławić - powtórzyli za nim wszyscy.
Krukoni i Gryfoni nie pojawili się na lekcjach, jako, że byli zwolnieni z tego obowiązku. Oczywiście, że wychowankowie Huffelpuffu i Domu Węża byli o to zazdrośni, ale musieli przyznać, że Gryffindor w tym roku miał szansę na Puchar Domów. A ten z kolei od kilku dekad wędrował w ręce Ravenclawu.
Ale raptem kilku Krukonów z siódmych klas (tych najbardziej pilnych) siedziało od rana w bibliotece.
Ale wszyscy Gryfoni spali. W ich wieży była cisza jak nigdy. Tylko Rosalie Potter nie spała. Czytała Proroka Codziennego. Nigdy nie spała długo, ponieważ nauczyła się tego od rodziców, którzy kiedy tylko mogli zabierali ją z samego rana nad jezioro. Uśmiech zszedł jej z twarzy kiedy przeczytała artykuł opatrzony zdjęciem mamy Mii. Jej czekoladowe oczy przeskakiwały z wyrazu na wyraz coraz bardziej przerażone. Kiedy skończyła zerknęła jeszcze na odkrywców tej informacji.
- Dubois - szepnęła wściekła - teraz wiem po kim Dominique odziedziczyła zdzirowatość.
Wstała z fotela, wyrwała artykuł z gazety i cisnęła ją do kominka. Szybko wbiegła do dormitorium i weszła na łóżko koleżanki i obudziła ją.
- Mia, dlaczego mi nie powiedziałaś? - spytała z troską pokazując jej artykuł.
- Bałam się, że mnie znienawidzicie - zaszlochała i przytuliła się do brunetki.
- Już dobrze. Postaram się ci pomóc. Mój tata współpracuje z Ministrem. Może coś wskóra.
- Nic to nie da. Z zarzutów o czarną magię nie można się uwolnić - pochlipywała.
- Co się dzieje? - odezwała się zaspana Lily. Za nią pojawiła się Dorcas.
Potter wskazała głową na stronę z gazety. Lily sięgnęła po nią i razem z Dor ją przeczytała po cichu. Nagle Ruda zgniotła papier i rzuciła nim w kąt. Wdrapała się na łóżko i za przykładem Rose przytuliła blondynkę. To samo zrobiła Meadows.
- Chyba pora coś zjeść - powiedziała Potter.
- Chyba tak - westchnęła Mia.
Ale w dalszym ciągu siedziały na łóżku przytulone do siebie.
- Dziewczyny, ale nie mówcie o tym chłopakom - poprosiła Mia.
- Pewnie i tak się dowiedzą. Jak nie przez gazetę to przez plotki - rzekła Rosie.
Wstały z łóżka blondynki i pomogły jej się ogarnąć. Dor doprowadziła jej twarz do normalnej barwy (przez szloch była cała czerwona), a Lilka zaplotła jej pięknego kłosa.
Wszystkie cztery wyszły z Wieży Gryffindoru.
Weszły do Wielkiej Sali, która specjalnie na ten okres bez nauki przez cały czas była zastawiona jedzeniem dla głodnych śpiochów. Usiadły naprzeciw siebie (Rose i Mia naprzeciw Lilki i Dori). Panna Potter raczyła ich swoim czarnym i zarówno sarkastycznym humorem.
- Wiesz Mia, że ci którzy to "odkryli" - zaznaczyła cudzysłów palcami - mieszkają w Dolinie Godryka - powiedziała Potter.
- Czyli ich znasz? - zapytała smutni blondynka.
- Nie. Tylko ich córkę Dominique. Wredna suka. Pewnie ma to po rodzicach - brązowooka włożyła sobie truskawkę do ust.
- Witamy piękne panie - zaśmiał się James i usiadł obok Rudej.
Za nim przyszli jego kumple. Rosalie dostała całusa w policzek od Ethana.
- Rzygam tęczą - mruknęła Meadows, grzebiąc w jajecznicy.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Ale potem zrobiło się poważnie. Zbyt poważnie.
- Mia... - zaczął Remus - my... no ten... widzieliśmy artykuł. Tak nam przykro,
- Dość! - warknęła Lily - nie trzeba jej teraz dołować. Dajmy sobie spokój z pojebanym oskarżeniem i spróbujmy wyluzować. Za nie długo święta!
Wybuch Evans spotkał się z aprobatą.
- Jesteś wspaniała Lily. Umów się ze mną - wyszczerzył na nią oczy Rogacz.
- A idź się utopić.
___________________________
Wiem, dość długo mnie nie było, ale ten rozdział mi nie podchodził w żaden sposób i uważam, że jest okropny. A Wy jak myślicie?