sobota, 19 września 2015

Rozdział 7 - Chora sytuacja z fankami Pottera

 - Pomocy - jęknął James - niech mnie ktoś zabije.
 - Już mnie nie kochasz? - zaszczebiotała brunetka.
 - Kocham, kocham. Niestety muszę.
 Dziewczyna odsłoniła mu wzrok. Chłopak patrząc na zdumione miny przyjaciół uśmiechnął się kpiąco.
 - Poznajcie moją siostrę Rose Potter - przedstawił dziewczynę.
 Peter zachłysnął się piciem, Dorcas powietrzem, a Mia nie mogła oderwać wzroku od brązowookiej.
 - Ale to niemożliwe - powiedziała Dor - myśleliśmy, że jesteś jedynakiem.
 - Ja nie! Ja wiedziałem - wypiął dumnie pierś Syriusz.
 - Bo ty byłeś u nas kilka razy na wakacjach, idioto - powiedziała Rose.
 - Hahaha - mruknął Black.
 - Więc... naprawdę jesteś siostrą Pottera? - zapytała Mia.
 - No, tak. Nie mam wyboru - wzruszyła ramionami - Jamie, co masz dzisiaj w planach?
 - Po pierwsze, nie nazywaj mnie Jamie, po drugie mam zamiar iść na boisko quidditcha i poćwiczyć.
 - Idę z tobą - oznajmiła - i to bez żadnych dyskusji - dodała widząc jego minę.

 Po południu cała szkoła huczała o tym, że James Potter ma siostrę. Wiele fanek samego Pottera podbiegało do niej i pytało co on lubi, a czego nie. Rose denerwowało to bardzo, że miała ochotę walnąć te wszystkie dziewczyny książką.
 - Dość! Dość! Nic wam nie powiem - krzyczała, ale nikt jej nie słuchał, co było cholernie irytujące.
 - Drogie panie, wybaczcie mi, ale James zorganizował dla was niespodziankę w lochach - krzyknął Ethan.
 Dziewczyny zapiszczały i pobiegły w tamtą stronę.
 - Dzięki! Nie masz pojęcia jakie one są upierdliwe.
 - Nie ma sprawy. Chodź, Już zaczęły się ćwiczenia.
 - Dobrze, chodźmy.

 Kilku Krukonów siedziało w bibliotece i odrabiało prace domowe, aby mieć wolne w niedziele. Nagle do ich stolika podbiegł jeden z niewielu Krukonów, który miał gdzieś naukę, ponieważ wszystko samo wchodziło mu do głowy.
 - Ludzie, nie uwierzycie... - sapnął - Potter ma...
 - Co ma? - zapytała Vicki.
 - Siostrę. Zabójczo piękną. Bez obrazy drogie panie - zwrócił się w stronę koleżanek.
 - Siostrę - powtórzyła Monica.
 - Peter ci nie powiedział?
 - Em... Nie. Dzisiaj się z nim nie widziałam.
 - Idziemy ją zobaczyć? - zapytał Tim.
 - Dziewczyna, to nie jakaś wystawa w muzeum - rzekł Oliver - my jej nie zobaczymy. My ją poznamy.
 - Ale ty jesteś mądry - uśmiechnęła się Victoria i pocałowała go w policzek.
 - Dobra, dobra. Rozumiem. Możemy już iść?
 - Ok. Tylko sprzątniemy nasze prace.

 Tymczasem na boisku quidditcha drużyna Gryfonów ćwiczyła różne układy na mecz, który ma się odbyć w pierwszą sobotę października.
 Ethan, Peter, Remus i Rose siedzieli na trybunach i obserwowali jak Łapa i Rogacz grają. Nie brakowało także fanek owych dwóch Huncwotów, które piszczały za każdym razem kiedy, któryś z nich złapał piłkę.
 - Chyba zwymiotuję - oznajmiła Rosalie przy kolejnej fali zachwytów.
 - A co ja mam powiedzieć - obrócił się w jej stronę Remus - nie jest ci zimno?
 - Nie. Zawsze się tak ubieram.
 - Na czarno? - zapytał Ethan.
 - Powiedz coś tylko o moim stroju, a pożałujesz, że kiedykolwiek mnie poznałeś.
 Troska Remusa była uzasadniona. Sobota była chłodna i większość uczniów wychodzących na błonia ubierało się w swetry i ciepłe spodnie. A Rose jak to Rose była ubrana w czarną, krótką sukienkę i czarny sweterek, a do tego czarne botki.
 - Ale ja się pytam na serio - powiedział Lupin.
 Nie czekając na odpowiedź brunetki, Ethan ściągnął swój płaszcz i zarzucił dziewczynie na ramiona.
 - Nie wierzę! Dżentelmeni się uchowali na tym świecie. Już dawno takich nie produkują - zakpiła sobie z nich.
 - Nie ma za co - mruknął Meadowes.
 Patrzyli tak jeszcze półgodziny, dopóki nie zawołali ich Krukoni, którzy chcieli też poćwiczyć, a jako, że Gryfoni są ponoć uprzejmi zeszli z boiska.
 - Nieźle wam idzie - pochwalił ich kapitan Krukonów i poszedł do szatni.
 - No, no James. Słyszałem, że masz siostrę. Szok! - uśmiechnął się Oliver Taylor, pałkarz Krukonów.
 - Widzę, że plotki szybko się rozchodzą.
 - Tim chciałby ją poznać.
 - Powiedz Tim'owi, że nie musi wszystkich i wszystkiego znać, ok?
 - Sam mu to powiedz. Ja sową nie jestem - poszedł za resztą drużyny.
 - Twoja siostra już po jednym dniu ma wzięcie - pokręcił głową Syriusz.
 - Zamknij się - warknął Rogacz.

 Wieczorem przed kolacją Huncwoci czekali na swoich ulubionych Krukonów, którym rzadko wykręcali kawały.
 - Oliver! Hej. Czekaj - krzyknął Syriusz.
 - O co biega?
 - Po kolacji organizujemy popijawę i grę w butelkę, jak chcesz to zabierz Vicki, Monicę i Tima.
 - O której dokładnie ?
 - Jest teraz 19:00. To tak o 20:00?
 - Będziemy.
 Weszli do Wielkiej Sali i od razu ruszyli na swoje miejsca. Rozsiedli się i każdy nałożył sobie porcję jaką chciał.
 - Drogie panie - zaczął James - czy zaszczycicie nas dzisiaj swoją obecnością?
 - W czym? - zapytała przymilnie Dorcas.
 - Organizujemy grę w butelkę i popijawę. Przyjdą jeszcze Oliver i kilku jego przyjaciół.
 - Z przyjemnością. A jakiego typu będzie ta butelka?
 - Taka normalna. Prawda i wyzwanie. Tylko, że jeśli nie wykonasz zadania całujesz osobę, która ci je zadała - odpowiedział James
 - Dobra. Ale ja się z tobą nie będę całować - zastrzegła Rose.


________________________________
Mam nadzieje, że się spodoba. Chyba wiecie, jaki gif do jakiej sceny ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Voldemorta nie ma, więc komentuj ;)