___________________
James znajdował się na różowej łące. Wszędzie było pełno różowych kwiatów w różowej trawie. Niebo, słońce nawet chmury były różowe. Okularnik patrzył z otwartymi ustami w różowe niebo. Myślał, że coś jest tu nie tak. I było. No bo czemu cały świat jest cholernie różowy?! Obrócił się na pięcie i zobaczył różowego (!) Syriusza. Ten spał sobie spokojnie na ziemi przytulając jego, oczywiście, że różowego (!). Chłopak patrzył na siebie jakby we własne odbicie, tylko, że różowe!
- Co to jest? - zapytał Potter. Wydawało mu się, że nawet jego głos jest różowy.
- Jamie? Jamesie Potterze, czemu przytulasz się ze Syriuszem Blackiem? Nigdy bym nie posądziła cię o to, że jesteś aż tak blisko z Łapą - chichotała Rose nad swoim bratem, cały czas go szturchając.
- Ooooo... Jak słodko razem wyglądacie! Rose zrób im zdjęcie! - mówiła słodko Dorcas.
Rozbłysł flesz aparatu i wyszło z niego zdjęcie.
- Co do cholery?! - zerwał się James - byłem w różowym świecie i... Czy ja naprawdę przytulałem Syriusza? - zapytał Gryfon.
- No tak. Poza tym różowy to bardzo męski kolor - zakpiła Lily.
- Dzięki! Wielkie dzięki. Siostra, masz coś na kaca?
- Masz. Wszyscy już pili poza tobą i Blackiem - podała mu buteleczkę z miksturą - Syriusz wstawaj, bo inaczej zdjęcie jak obściskujesz się z moim bratem trafi do każdej dziewczyny w Hogwarcie - zagroziła żartobliwie panna Potter.
On także się poderwał z podłogi i rzucił w stronę dziewczyny spojrzenie pełne jadu. Ale jej to nie ruszało i także podała mu eliksir na kaca.
- Która godzina? - zapytał Black.
- Prawie pierwsza po południu, a co? - odpowiedział Ethan, który pisał wypracowanie na Eliksiry.
- Głodny jestem - oznajmił Rogacz - idę coś zjeść.
- Ja też - dołączył do niego Łapa.
Huncwoci wygonili dziewczyny z sypialni, bo chcieli się ubrać. A one cały czas chichotały pod nosem.
Obiad trwał w najlepsze. Większości Gryfonów nie było, ale to norma. W weekendy rzadko jedzą z innymi uczniami. Wszyscy rozmawiali, nawet część nauczycieli, którzy przyszli do Wielkiej Sali rozmawiało ze sobą.
Tylko jedna Gryfonka siedziała smutna. Była to Mia. Tego ranka dostała list, że jej matka została posądzona o uprawianie czarnej magii, co było karane w najlepszym wypadku kilkoma latami w Azkabanie. A w najgorszym... Blondynka nie chciała nawet o tym myśleć. Dobrze wiedziała, że jej mama nie lubiła czarnej magii, mimo tego, że jej dziadek, a pradziadek Mii eksperymentował z nią. I skończył swoje życie w Azkabanie. Jednym słowem jej rodzina była nienormalna! Panna Scott szczególnie martwiła się o pięcioletnią Laurę, która była przywiązana bardzo do matki. Pogrzebała trochę w ziemniakach i sosie, ale nie miała apetytu. Wstała od stołu i wyszła z Wielkiej Sali.
Tym czasem w Dolinie Godryka Dominique uczyła się zaklęć z panią Potter. Zostało jeszcze parę minut do końca lekcji, więc Dorea podziękowała dziewczynie i wysłała ją do domu. Dziewczyna szła pewnym i spokojnym krokiem w stronę rezydencji, w której mieszkała. Kiedy tam weszła w oczy rzuciły jej się walizy.
- Witaj, siostro - uśmiechnął się szeroko Louis, jej starszy brat.
- Nie wiedziałam, że przyjedziesz.
- Nie martw się znikam zaraz po świętach. Czeka na mnie jeszcze sporo świata i nie mam zamiaru marnować życia w domu, wśród skrzatów domowych i jedwabnej pościeli.
- Wolisz niewygodę? Tak mam to rozumieć? - zakpiła.
- Myśl sobie co chcesz. Teraz mam zamiar się wyspać. Rodzice wrócą późnym wieczorem. Mają jakąś sprawę o uprawianie czarnej magii. Pamiętasz rodzinę Scott? Nasi rodzice gryzą się z nimi od czasu wymiany między Hogwartem a Beauxbatons.
- Spadaj - warknęła czarnowłosa.
______________
Postanowiłam, że Dominique będzie mieć brata. Jego wątek zostanie rozwinięty w którymś tam rozdziale.
WSZYSTKIE POMYSŁY W KAŻDYM ROZDZIALE SĄ SPONTANICZNE I NIEPRZEMYŚLANE. NIGDY NIE WIEM CO BĘDZIE W NASTĘPNYM ROZDZIALE, WIĘC MOŻE BYĆ DZIWNIE
Tym czasem w Dolinie Godryka Dominique uczyła się zaklęć z panią Potter. Zostało jeszcze parę minut do końca lekcji, więc Dorea podziękowała dziewczynie i wysłała ją do domu. Dziewczyna szła pewnym i spokojnym krokiem w stronę rezydencji, w której mieszkała. Kiedy tam weszła w oczy rzuciły jej się walizy.
- Witaj, siostro - uśmiechnął się szeroko Louis, jej starszy brat.
- Nie wiedziałam, że przyjedziesz.
- Nie martw się znikam zaraz po świętach. Czeka na mnie jeszcze sporo świata i nie mam zamiaru marnować życia w domu, wśród skrzatów domowych i jedwabnej pościeli.
- Wolisz niewygodę? Tak mam to rozumieć? - zakpiła.
- Myśl sobie co chcesz. Teraz mam zamiar się wyspać. Rodzice wrócą późnym wieczorem. Mają jakąś sprawę o uprawianie czarnej magii. Pamiętasz rodzinę Scott? Nasi rodzice gryzą się z nimi od czasu wymiany między Hogwartem a Beauxbatons.
- Spadaj - warknęła czarnowłosa.
Postanowiłam, że Dominique będzie mieć brata. Jego wątek zostanie rozwinięty w którymś tam rozdziale.
WSZYSTKIE POMYSŁY W KAŻDYM ROZDZIALE SĄ SPONTANICZNE I NIEPRZEMYŚLANE. NIGDY NIE WIEM CO BĘDZIE W NASTĘPNYM ROZDZIALE, WIĘC MOŻE BYĆ DZIWNIE