niedziela, 20 marca 2016

Rozdział 18 - Święta

 Dzisiejszego dnia uczniowie wyjeżdżali do domów. Cieszyli się jak wariaci. W końcu mogli odetchnąć od szkoły i ciągłej nauki.
 Czarodzieje tłoczyli się na peronie w Hogsmeade. Było bardzo głośno.
 James przepchał się do wejścia do pociągu. Chciał jak najszybciej znaleźć wolne miejsce. W ostatniej chwili wleciał do przedziału. Mało brakowało, a uprzedziliby go drugoklasiści.
 - Rogaś! Jesteś wielki - krzyknął Black zajmując miejsce obok kumpla.
 - Czasem jest wredną szują, ale miejsce zawsze znajdzie - uśmiechnęła się do brata Rose.
 - Gdybym nie był szują, to teraz byśmy się gnieździli z jakimiś tłumokami.
 - Tym razem przyznam ci rację i nie potępię cię za twoje zachowanie - mruknęła Lily.
 - Dziękuję kochanie!
 - Nie jestem twoim kochaniem! - warknęła Ruda.
 - Jeszcze nie. Evans, umówisz się ze mną?
 - Nie
 - Dlaczego?
 - Bo nie!
 - Lily!
 - Zamknij się Potter.
 Rosalie patrzyła na nich z politowaniem. Sama cieszyła się z tego, że nie musi przeżywać tego z spokojnym Ethanem.
 - Słodycze! - usłyszeli panią z wózkiem.
 - Peter?
 - Tak? - Glizdek spojrzał na Dorcas.
 - Kup nam coś. Potem ci oddamy.
 - Jasne - uśmiechnął się.
 Peter kupił każdemu po trochę. Następnie poszedł szukać Monici. Znalazł ją w pustym korytarzu. Wyglądała przez okno.
 - Cześc, Monic.
 - Cześć Peter - pocałowała go w usta. - Jak tam podróż?
 - Wolałbym być z tobą. James i Lily się ciągle kłócą.
 - Będzie z nich doskonałe małżeństwo - powiedziała z sarkazmem.
 - A jak tam u Krukonów?
 - Świetnie. Choć trochę za słodko.
 - Niech zgadnę? Tim znalazł sobie nową dziewczynę?
 - Ażebyś wiedział! - zaśmiała się cicho.
 - Jak się czuje Victoria?
 - Lepiej. Przyjedzie na sylwestra do mnie. Jak chcesz to wpadnij - posłała mu szeroki uśmiech.
 - Zobaczymy czy rodzice mi pozwolą.
 - Jesteś Peter Pettigrew! Huncwot! I tobie czegoś rodzice mają zabraniać?
 Oboje wybuchli niepohamowanym śmiechem.
 - Ciszej tam! - syknął jakiś Ślizgon, wychylając się z przedziału. Po sekundzie już go nie było.

 - Będę za wami tęsknić - Rose przytuliła Lily i Dor.
 - My za tobą też. Mam nadzieję, że będziemy do siebie pisać? - zielone oczy Lily były pełne entuzjazmu.
 - Przynajmniej co drugi dzień - zaproponowała Meadows.
 Panna Potter rzuciła się swojemu chłopakowi na szyję.
 - A ty, Ethan, piszesz przynajmniej trzy razy dziennie.
 - Dlaczego zawsze ja? - zapytał smutno.
 - Żartuję, słonko. Piszesz taj jak dziewczyny. Co dwa dni. Aaaaa! I oczekuję wielkiego prezentu pod choinką.
 - Jak sobie życzysz, skarbie. Tylko pytanie czy ja też dostanę?
 - Jasne! Za kogo ty mnie masz? - dała mu całusa.
 - Ej! No weź! To moja siostra. Czuję się tak jakoś nie swojo - zajęczał Rogacz i potarł swoje ramiona.
 - Dramatyzujesz - brunetka uderzyła go w ramię.
 - Moi starzy już są. To nara! - pomachał im Black i podszedł do swojej 'ukochanej' rodziny.
 - Nasi też już są - powiedziała smutno Rosie. - Do zobaczenia po świętach.

Kilka dni później...

 Rodzeństwo Potter spało sobie smacznie. Nie spodziewali się, że zostaną obudzeni tak wcześnie przez ich matkę,
 - Jamie! Rosie! Prezenty!
 Rose natychmiast się wyprostowała. Migiem wyskoczyła z łóżka i wybiegła z pokoju, po drodze nakładając szlafrok. Pod choinką znalazła się pierwsza. W końcu jej brat nie miał takiej energii jak ona. W minutę rozdzieliła paczki należące do niej od tych pozostałych.
 - Ty już gotowa? - ziewnął James.
 - Yup.
 Najpierw rozpakowała paczkę od Lily. Od niej dostała piękną pozytywkę, którą wcześniej oglądały w Hogsmeade. Potem zabrała się za prezent od Dorcas. Od niej dostała czarne, wysokie, szpilki na platformie, które zapewne kosztowały fortunę. Od Ethana dostała bukiet róż, sukienkę, którą chciała oraz... *i tu uwaga* w cholerę drogi łańcuszek.
 - Meadows się postarał - zagwizdał Rogacz.
 - Ciekawe co ci Lily przysłała - rzuciła kąśliwie.
 - Toster. Z dopiskiem "spal się".
 Rose wybuchnęła śmiechem.
 - Hahaha. Naprawdę śmieszne.
 Wrócili do oglądania prezentów. Peter dał brunetce dużo słodyczy i perfumy, Mia zestaw do szkicowania (tak, Rose lubi takie rzeczy), a Syriusz... lepiej nie wiedzieć. A może jednak? Okay! Dał jej... seksowną koszulę nocną.
 - James?
 - Tak?
 - Jednak dobrze zrobiliśmy wysyłając do Syriuszkowi.
 - Będzie ubaw po pachy - wyszczerzył się.
 A Jamie dostał: od Lily toster, od Dor koszulkę z nazwiskiem jego ulubionego zawodnika Qudditcha, od Petera słodycze i koszulkę z logo ich ulubionego mugolskiego zespołu, od Mii wodę kolońską pierwsze klasy, od Ethana książkę z dopiskiem "nauczysz się czegoś w końcu", a od swojego najlepszego kumpla coś co po otworzeniu paczki od razu wybuchło, brudząc całą twarz okularnika.
 - Naprawdę dobrze, że mu to wysłaliśmy - warknął James.

Tym czasem u Blacków...
 Syriusz właśnie otwierał prezent od rodzeństwa Potter. Gdy tylko zajrzał do paczki na jego twarz wystrzeliła śmierdząca bomba.
 - Potter razy dwa! Zabiję kiedyś was!


__________________
Cisza! Napisałam to w jeden dzień, więc zapewne jest kupa błędów.
Komentować, bo za brak komentarzy robię długie przerwy ;)

+zapraszam na mojego bloga     http://theoriginals-and-teenwolf.blogspot.com