środa, 24 stycznia 2018

No niestety...

Nie mam żadnych pomysłów na to opowiadanie, więc zaczęłam przepisywać je na nowo na wattpadzie. Myślę, że wkrótce zacznę je publikować. Zapraszam na mój profl -----> https://www.wattpad.com/user/alexannnazz

wtorek, 5 kwietnia 2016

Rozdział 19 - Sylwester

 Boże Narodzenie w Dolinie Godryka minęło spokojnie i według niektórych nastolatków za szybko.
Ale został jeszcze Sylwester do zaliczenia! Więc nie było czym się martwić.
Rodzeństwo Potter wiele czasy spędzało na dworze w towarzystwie Heidi, ich przyjaciółki charłaczki. Lepili bałwany, rzucali się śnieżkami i próbowali budować igloo
- James! Jesteś idiotą! Dziewczyny nie potrafisz zdobyć, a co dopiero zbudować igloo! - krzyczała Rose rzucając w brata śnieżkami.
- A ty, chodzisz z niezabawnym chłopakiem, poprzedni cię zdradzał i jesteś GRUBA! - wydarł się
- Przegiąłeś! Heidi! Pomóż mi!
Obie dziewczyny zaczęły ganiać za okularnikiem. Biedny chłopak męczył się, a one nie miały dość.
- Błagam! Przestańcie! Przepraszam! Rose, bardzo cię przepraszam. Powiem nawet w Hogwarcie, że jesteś królową szkoły! Tylko błagam, przestań.
- Królową? Obiecujesz? - brunetka przystanęła.
- Tak, obiecuję. Słowo Huncwota!
- Stoi - podali sobie ręce.

Wieczorem siedzieli w pubie i popijali najlepszą gorącą czekoladę w Wielkiej Brytanii czy choćby nawet na świecie. Heidi opowiadała dużo o mugolskiej szkole w mieście, o przedmiotach jakich się uczy, a rodzeństwo Potter odwdzięczało się tym samym. Dowcipkowali i śmiali się z sucharów Pottera.
- O, wielka bitch nadchodzi - szepnęła Rose popijając czekoladę.
- Domique Dubois? - zapytał James.
- Tak. I wiesz co jest najdziwniejsze? Ma brata. I wcale nie jest lepszy niż ona - mruknęła z wrogością Heidi.
- Dobrze wiedzieć - odparła brązowooka.
- Louis gapi się na ciebie - charłaczka szturchnęła swoją przyjaciółkę w ramię.
- Kto?
- Louis Dubois. Brat Dominique - niecierpliwiła się Heidi.
- Mam chłopaka. I to najwspanialszego na świecie - uśmiechnęła się z rozmarzeniem panna Potter.
- Przynajmniej nie jest zawodowym łamaczem serce - warknął Potter.
- Co wysłałeś tamtemu debilowi pod choinkę? - zagadnęła Heidi.
- Łajnobombę - odparł chłodno Rogacz.
- Serio?
- A Łapie śmierdziuszka - zachichotała Rosie.
- Więc Panna-Wielki-Brak-Stylu zadaje się z charłakami - do ich stolika podeszło rodzeństwo Dubois.
- Czy Panna-Wielka-Suka nie słyszała co Potterowie robią za obrażanie ich bliskich - odezwał się James.
Jak zawsze w obronie siostry!
- Ktoś coś do ciebie mówił? - powiedziała chłodno Dominique.
- Spieprzaj stąd albo zrobię wam prawdziwe piekło na ziemi. Albo jeszcze lepiej! Sprowadzę Huncwotów i będziecie mieć piekło razy pięć włącznie ze mną i Jamesem - wycedziła przez zaciśnięte zęby Gryfonka - dodatkowo zemsta będzie jeszcze słodsza za moją przyjaciółkę, Mię.
- Mię Scott, czyż nie? - zapytał Louis patrząc z chochlikami w oczach na Rosalie.
- No i? Czy to ważne?
- Nie. Wyjdziemy gdzieś razem? - zboczył z tematu Louis.
- Mam chłopaka.
- No i? Czy to ważne? - uśmiechnął się do brązowookiej.
- Powiem to tylko raz. Jeśli jeszcze powtórzysz po mnie cokolwiek, to twoja buźka przestanie być atrakcyjna dla kogokolwiek - wymruczała słodko, że aż przerażająco.
- Jasne - Dubois ledwo przełknął gule w gardle.
Pierwszy raz bał się dziewczyny. Naprawdę.
- Chodź, idziemy - Dominique złapała swojego brata za rękaw i wyszli z baru.
- To żeś mu dokopała - James, Rose i Heidi przybili sobie piątki.
- Naprawdę nie dam im żyć, Nie za Mię. Nigdy - Rose dopiła swoją czekoladę i zamówiła następną.

I wreszcie ostatni dzień roku kalendarzowego. Oraz WIELKA IMPREZA!
- Ej! Gdzie to kładziesz? - wydarła się Rose na faceta, który kładł właśnie skrzynkę z alkoholem na stole w jadalni.
- Czy ona też będzie tak na mnie krzyczeć? - jęknął Ethan Meadows.
- Rodzeństwo Meadows. Wiec jednak jesteście? - wyszczerzył się Rogaś.
- Ethan! - Rosie podbiegła do niego i założyła mu ręce na szyje. - Super, że jesteś. A odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie, nigdy w życiu. Chyba, że mnie wkurzysz i to tak mocno, jak James kiedy powiedział, że jestem gruba.
- Przeprosiłem Królową Hogwartu - Jamie jękną jeszcze żałośniej niż książkoholik.
- Królową? - zdziwiła się Dorcas.
- On to zaproponował - Rosalie wskazała na brata - ja tylko się zgodziłam.
- Niech wam będzie. Bardziej popapranego rodzeństwa nie widziałam - westchnęła Dor.
 - Dziękujemy - Potterowie ukłonili się.
- To co zapowiadanie na dzisiaj? Alkohol? Balangę do białego rana? - zapytała Dori.
- To i oczywiście fajerwerki! Bez tego ani rusz - uśmiechnęła się Rosie, obejmowana w talii przez swojego chłopaka.
- A wasi rodzicie?
- Ethan, nie martw się. Pojechali wczoraj do Szkocji do dziadków i przyjadą drugiego stycznia. Więc będziemy mieć czas na wysprzątanie domu na błysk - mruknęła Rose.
- Taa.

Wieczorem zabawa trwała w najlepsze. Przybyło wielu starszych kuzynów Potterów (też byli i młodsi) razem z swoimi kumplami. Więc było tłoczno i głośno.
Dorcas znalazła sobie kilku adoratorów, którzy z chęcią z nią tańczyli. A Jamie był oblegany przez dziewczyny (nic dziwnego). Żałował jedynie tego, że Lily tu nie było.
Rose nauczyła Ethana ruszania się rytm muzyki, więc gołąbeczki tańczyli na całego.
W pewnym momencie ktoś przełączył odtwarzacz i poleciała wolna piosenka. Pary w jednym momencie przylgnęły do siebie.
- Mógłbym tak cały czas - szepnął Ethan swojej dziewczynie na ucho.
- Dziękuję.
- Za co?
- Za prezent i za to, że jesteś - położyła głowę na jego ramieniu.
- Do usług - pocałował ją we włosy.

Dorcas i James odłączyli się od tańczących. Każdy z nich wolałby być z kimś innym. Ale tak jakoś wyszło, że brak im upragnionych partnerów.
- On się naprawdę zakochał - stwierdziła Dorcas.
- Widać - James patrzył na swoją siostrzyczkę, a Dor na brata.
- Ethan wcześniej nie miał dziewczyny - przyznała Meadows.
- Cały czas czytał książki, co nie?
- Tak. Choć miał wiele adoratorek. Żadna go nie interesowała. Aż nie pojawiła się twoja siostra.
- Rose miała chłopaka. Był dupkiem. Między nimi była różnica dwóch lat, ale go kochała. Mieszka w Szkocji. Kiedy tam byliśmy na wakacjach u dziadków, to przyłapała go w łóżku z inną dziewczyną. I to w czasie stosunku - wzdrygnął się James.
- Ohyda - skrzywiła się brunetka.
- Ostatnio na święta dostał ode mnie specjalną łajnobombę. Taką, która brudzi i sprawia, że cuchnie nawet cały pokój.
- A Blackowi nadal wysyłasz śmierdziuszki?
- Tak. W tym roku były aż dwa. Ode mnie i od Rosie.
- Północ za pięć minut! - krzyknął ktoś.
Goście zaczęli tłumnie wychodzić do ogrodu państwa Potter.
Starsi kuzyni Rogasia i jego siostry przygotowywali fajerwerki. Pozostałym wręczono latające lampiony tian deng (z chińskiego).
Minutę przed północą każdy był gotowy do zapalenia lampionu.
- Mam nadzieję zdać dobrze sumy - uśmiechnęła się lekko Rose.
- Ja też - poparł ją Ethan. - Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham.

- Dor, jak myślisz czy Lily się ze mną umówi? - zapytał niepewnie James.
- Kiedyś na pewno. Tylko się zmień - poklepała go po plecach.
- Zaczynamy odliczanie! Dziesięć...
- Dziewieć, Osiem, siedem, sześć, pięć...
- Cztery - szepnęła Dorcas.
- Trzy - westchnął Rogacz.
- Dwa - uśmiechnęła się Rose.
- Jeden - Ethan jak i pozostali zapalili lampiony.
- Zero! - wystrzeliły fajerwerki, a lampiony poszybowały w górę.
Ethan nagle pocałował swoją dziewczynę. Ona oddała mu pocałunek.
To samo zrobił Potter, ale z Dorcas. Meadows była zaskoczona.
- Pokażmy Łapie i Lily co tracą - szepnął Potter.
- Racja - pocałowali się ponownie.

_________________________________

Słów jest 1133 jak ktoś chce niech liczy. Albo skopuje i sprawdzi na wattpadzie.
Opowiadanie będzie też widoczne na wattpadzie, więc jak ktoś woli tam komentować to zapraszam ------> https://www.wattpad.com/story/68125359-marauders-another-life-pl

niedziela, 20 marca 2016

Rozdział 18 - Święta

 Dzisiejszego dnia uczniowie wyjeżdżali do domów. Cieszyli się jak wariaci. W końcu mogli odetchnąć od szkoły i ciągłej nauki.
 Czarodzieje tłoczyli się na peronie w Hogsmeade. Było bardzo głośno.
 James przepchał się do wejścia do pociągu. Chciał jak najszybciej znaleźć wolne miejsce. W ostatniej chwili wleciał do przedziału. Mało brakowało, a uprzedziliby go drugoklasiści.
 - Rogaś! Jesteś wielki - krzyknął Black zajmując miejsce obok kumpla.
 - Czasem jest wredną szują, ale miejsce zawsze znajdzie - uśmiechnęła się do brata Rose.
 - Gdybym nie był szują, to teraz byśmy się gnieździli z jakimiś tłumokami.
 - Tym razem przyznam ci rację i nie potępię cię za twoje zachowanie - mruknęła Lily.
 - Dziękuję kochanie!
 - Nie jestem twoim kochaniem! - warknęła Ruda.
 - Jeszcze nie. Evans, umówisz się ze mną?
 - Nie
 - Dlaczego?
 - Bo nie!
 - Lily!
 - Zamknij się Potter.
 Rosalie patrzyła na nich z politowaniem. Sama cieszyła się z tego, że nie musi przeżywać tego z spokojnym Ethanem.
 - Słodycze! - usłyszeli panią z wózkiem.
 - Peter?
 - Tak? - Glizdek spojrzał na Dorcas.
 - Kup nam coś. Potem ci oddamy.
 - Jasne - uśmiechnął się.
 Peter kupił każdemu po trochę. Następnie poszedł szukać Monici. Znalazł ją w pustym korytarzu. Wyglądała przez okno.
 - Cześc, Monic.
 - Cześć Peter - pocałowała go w usta. - Jak tam podróż?
 - Wolałbym być z tobą. James i Lily się ciągle kłócą.
 - Będzie z nich doskonałe małżeństwo - powiedziała z sarkazmem.
 - A jak tam u Krukonów?
 - Świetnie. Choć trochę za słodko.
 - Niech zgadnę? Tim znalazł sobie nową dziewczynę?
 - Ażebyś wiedział! - zaśmiała się cicho.
 - Jak się czuje Victoria?
 - Lepiej. Przyjedzie na sylwestra do mnie. Jak chcesz to wpadnij - posłała mu szeroki uśmiech.
 - Zobaczymy czy rodzice mi pozwolą.
 - Jesteś Peter Pettigrew! Huncwot! I tobie czegoś rodzice mają zabraniać?
 Oboje wybuchli niepohamowanym śmiechem.
 - Ciszej tam! - syknął jakiś Ślizgon, wychylając się z przedziału. Po sekundzie już go nie było.

 - Będę za wami tęsknić - Rose przytuliła Lily i Dor.
 - My za tobą też. Mam nadzieję, że będziemy do siebie pisać? - zielone oczy Lily były pełne entuzjazmu.
 - Przynajmniej co drugi dzień - zaproponowała Meadows.
 Panna Potter rzuciła się swojemu chłopakowi na szyję.
 - A ty, Ethan, piszesz przynajmniej trzy razy dziennie.
 - Dlaczego zawsze ja? - zapytał smutno.
 - Żartuję, słonko. Piszesz taj jak dziewczyny. Co dwa dni. Aaaaa! I oczekuję wielkiego prezentu pod choinką.
 - Jak sobie życzysz, skarbie. Tylko pytanie czy ja też dostanę?
 - Jasne! Za kogo ty mnie masz? - dała mu całusa.
 - Ej! No weź! To moja siostra. Czuję się tak jakoś nie swojo - zajęczał Rogacz i potarł swoje ramiona.
 - Dramatyzujesz - brunetka uderzyła go w ramię.
 - Moi starzy już są. To nara! - pomachał im Black i podszedł do swojej 'ukochanej' rodziny.
 - Nasi też już są - powiedziała smutno Rosie. - Do zobaczenia po świętach.

Kilka dni później...

 Rodzeństwo Potter spało sobie smacznie. Nie spodziewali się, że zostaną obudzeni tak wcześnie przez ich matkę,
 - Jamie! Rosie! Prezenty!
 Rose natychmiast się wyprostowała. Migiem wyskoczyła z łóżka i wybiegła z pokoju, po drodze nakładając szlafrok. Pod choinką znalazła się pierwsza. W końcu jej brat nie miał takiej energii jak ona. W minutę rozdzieliła paczki należące do niej od tych pozostałych.
 - Ty już gotowa? - ziewnął James.
 - Yup.
 Najpierw rozpakowała paczkę od Lily. Od niej dostała piękną pozytywkę, którą wcześniej oglądały w Hogsmeade. Potem zabrała się za prezent od Dorcas. Od niej dostała czarne, wysokie, szpilki na platformie, które zapewne kosztowały fortunę. Od Ethana dostała bukiet róż, sukienkę, którą chciała oraz... *i tu uwaga* w cholerę drogi łańcuszek.
 - Meadows się postarał - zagwizdał Rogacz.
 - Ciekawe co ci Lily przysłała - rzuciła kąśliwie.
 - Toster. Z dopiskiem "spal się".
 Rose wybuchnęła śmiechem.
 - Hahaha. Naprawdę śmieszne.
 Wrócili do oglądania prezentów. Peter dał brunetce dużo słodyczy i perfumy, Mia zestaw do szkicowania (tak, Rose lubi takie rzeczy), a Syriusz... lepiej nie wiedzieć. A może jednak? Okay! Dał jej... seksowną koszulę nocną.
 - James?
 - Tak?
 - Jednak dobrze zrobiliśmy wysyłając do Syriuszkowi.
 - Będzie ubaw po pachy - wyszczerzył się.
 A Jamie dostał: od Lily toster, od Dor koszulkę z nazwiskiem jego ulubionego zawodnika Qudditcha, od Petera słodycze i koszulkę z logo ich ulubionego mugolskiego zespołu, od Mii wodę kolońską pierwsze klasy, od Ethana książkę z dopiskiem "nauczysz się czegoś w końcu", a od swojego najlepszego kumpla coś co po otworzeniu paczki od razu wybuchło, brudząc całą twarz okularnika.
 - Naprawdę dobrze, że mu to wysłaliśmy - warknął James.

Tym czasem u Blacków...
 Syriusz właśnie otwierał prezent od rodzeństwa Potter. Gdy tylko zajrzał do paczki na jego twarz wystrzeliła śmierdząca bomba.
 - Potter razy dwa! Zabiję kiedyś was!


__________________
Cisza! Napisałam to w jeden dzień, więc zapewne jest kupa błędów.
Komentować, bo za brak komentarzy robię długie przerwy ;)

+zapraszam na mojego bloga     http://theoriginals-and-teenwolf.blogspot.com

poniedziałek, 29 lutego 2016

Rozdział 17 - Trochę luzu

 Cała szkoła już wiedziała o tragedii w rodzinie Mii Scott. Kilku Ślizgonów zaczepiało ją z tego powodu, ale przestali korytarz prowadzący do ich dormitorium została zasłana różnymi wymyślnymi pułapkami.
 Huncwoci po prostu są bardzo lojalni swoim przyjaciółkom. I nie tolerują wyżywania się na kimś, ponieważ ktoś jest gorszy lub ma problemy.
 Raz McGonagall wezwała Mię do swojego gabinetu i oznajmiła jej, że może jechać do domu wcześniej. Jej przyjaciółki były smutne, że blondynka opuszcza je tydzień wcześniej. Wymogły na niej przysięgę, że będzie pisać do nich codziennie.
 - Mia! Będę bardzo tęsknić! - rzuciła jej się w ramiona Rose.
 - Lepiej przytulaj Ethana. Sądzę, że jest zazdrosny o ciebie - szepnęła jej do ucha.
 - Zazdrosny chłopak jest w stanie zrobić wszystko dla swojej dziewczyny - uśmiechnęła się Potter i pozwoliła Dorcas i Lily wyściskać Scott.
 - Rem? - zwróciła się w stronę smutnego chłopaka.
 - Tak, Rose?
 - Pożegnaj się z nią - rzuciła mu znaczące spojrzenie.
 - Oszalałaś?
 - Tchórzysz - powiedziała patrząc na Mię
 - Wygrałaś - warknął rozbawiony i podszedł do obiektu swoich westchnień.
 - Moja dziewczyna jest Kupidynem - szepnął jej Ethan.
 - Ja nie noszę pieluchy i nie ganiam z łukiem - odrzekła, wtulając się w niego.
 - Wyobrażam sobie jak biegasz tak po szkole - zaśmiał się, opierając podbródek o czubek jej głowy.
 - To przestań - mruknęła niezadowolona.
 - Jak sobie życzysz, kochanie.
 - Rzygam tęczą! - krzyknęła do nich Dorcas, a Huncwoci się zaśmiali.
 Panna Potter zmierzyła chłopaków trującym spojrzeniem, że pewnie by zabiła bazyliszka. Chłopcy zamilkli.
 Mia właśnie zniknęła w gabinecie dyrektora. To stamtąd miała się teleportować za pomocą kominka do domu.
 - To co robimy przez ten tydzień? - zagadnął Potter.
 - Ja mam zamiar dobrze się bawić.
 - Ty zawsze się dobrze bawisz. Nawet jak się uczysz, siostro - odparował James.
 - No bo w końcu ja! Ta jedyna, niepowtarzalna i wyjątkowa Rosalie Dorea Potter! - uśmiechnął się szeroko.
 - Ma się rozumieć - objął siostrę.
 - Co powiecie na, my, Eksplodujący Dureń i Ognista? - zaproponował Syriusz.
 - Demokracja! Kto za? - zawołał James.
 - Ja!  -wykrzyknęli wszyscy.
 Rogacz odszedł od siostry, a jego miejsce zastąpił Ethan. Szli żartując co chwilę. Naprawdę potrzebowali chwili zabawy.
 Weszli do zatłoczonego Pokoju Wspólnego. Szybko umknęli do dormitorium Huncwotów, u których w dalszym ciągu na środku stał kufer szanownego pana Blacka.
 - Nie umiecie posprzątać? - zapytała Lily z oburzeniem.
 - Wybacz Lily, ale ty tu nie śpisz - rzucił w jej stronę Black.
 - Hahaha - skwitowała Evans i usiadła na łóżku Remusa obok Dorcas.
 - Dlaczego zawsze moje łóżko jest oblegane? - w głosie Lunatyka słychać było nutkę żalu, a jednocześnie rozbawienia.
 - Bo tu jest najczyściej - puściła mu oczko Meadows.
 - Ja tam wolę siedzieć na łóżku twojego brata - powiedziała Dor, Rose.
 - Nic dziwnego - wystawiła jej język.
 - Osz ty!  - Potter rzuciła w nią poduszką.
 - Ej! - Dorcas chciała w nią trafić, ale w ostatniej chwili Rosalie zasłoniła się swoim chłopakiem.
 Ten się wkurzył na siostrę i kolejna poduszka wystrzeliła, ale trafiła w Lily.
 I tym o to sposobem zaczęła się wojna!
 Wszędzie latały pióra, strzępy materiały z poduszek, a nawet kałamarze. Do każdego czarodzieja i czarownicy kleiły się piórka i atrament.
 - Jestem cała brudna! - jęknęła Lily patrząc na swoje ufarbowane na granatowo włosy.
 - Nie tylko ty - rzuciła z przekąsem Dorcas.
 - Chłoszczyć - zamachnęła się różdżką Rose i cała sypialnia jak i ludzie przebywający w niej byli czyści.
 - Dzięki ci Merlinie! Mój kufer został na miejscu - Łapa złożył ręce i wzniósł je ku niebu.
 - Nie dramatyzuj - mruknęła siostra Pottera - to gramy w tego Durnia czy nie?
 - Jasne!
 Usiedli w kręgu na podłodze. Rozegrali kilka partii podczas, których przegrali Syriusz, Peter i Lily. Rose cyknęła każdemu z nich zdjęcie, które miała zamiar umieścić w "Kronice Huncwotów", którą na początku prowadził Lupin, a teraz zajęła się tym siostra Rogacza.
 O godzinie czwartej nad ranem wszystkim bez wyjątku zachciało się spać, więc jak kilka tygodni temu. Tylko z tą różnicą, że Rose leżała wtulona w Meadowsa, a Rogaś i Łapa spali na łóżku, ale bez przytulania.



_______________________________
Długo mnie nie było. Bardzo długo. Przepraszam. Jeśli rozdział się spodobał to komentujcie ;)

niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział 16 - Odwołane zajęcia

 Święta zbliżały się wielkimi krokami. Nauczyciele jeszcze bardziej wymuszali na uczniach naukę. Huncwoci nie mieli czasu na na planowanie kawałów na nowy semestr. Zamiast planować, to ślęczeli nad książkami i z pomocą Lily, Remusa i Rose odrabiali lekcje. Dorcas i Mia też nie zostały bez pomocy. Cała paczka siedziała w dormitorium Huncwotów, gdzie było o wiele ciszej niż w Pokoju Wspólnym.
 Lily właśnie tłumaczyła Mii eliksiry, kiedy do pokoju wparował jakiś pierwszoroczniak.
 - McGonagall kazała wszystkim Gryfonom zejść do Pokoju Wspólnego - wypowiadał słowa z szybkością karabinu maszynowego.
 - Czego może chcieć pani profesor - zdziwił się Syriusz.
 Szybko wstali z podłogi i wyszli na schody.
 - Drodzy Gryfoni! W związku, że za dwa tygodnie święta, a wasze wyniki w nauce są zadowalające oraz, że jesteście do przodu z materiałem zostajecie zwolnieni z woli dyrektora z wszelkich prac domowych - oznajmiła z lekkim uśmiechem.
 I wybuchły wiwaty. Huncwotów i ich przyjaciółki zamurowało. Rose aż podeszła do kanapy i opadła na nią ciężko.
 - Pierwszy raz w mojej karierze uczniowskiej słyszę coś takiego - odezwał się James - nie zdziwię się jeśli zaraz tu wróci i nie powie, że to żart.
 - Wypluj to słowo - warknęła Dorcas.
 - Ale moje wypracowanie z Zaklęć - jęknęła Lily.
 - Nie denerwuj się Liluś. Oddasz potem jako pracę dodatkową - mruknął Potter.
 - Pozwólcie cieszyć mi się chwilą - mruknęła Mia siadając obok Rose.
 - Błogosławić Merlina, że jesteśmy tacy mądrzy - westchnął Remus.
 - Błogosławić - powtórzyli za nim wszyscy.

 Krukoni i Gryfoni nie pojawili się na lekcjach, jako, że byli zwolnieni z tego obowiązku. Oczywiście, że wychowankowie Huffelpuffu i Domu Węża byli o to zazdrośni, ale musieli przyznać, że Gryffindor w tym roku miał szansę na Puchar Domów. A ten z kolei od kilku dekad wędrował w ręce Ravenclawu.
 Ale raptem kilku Krukonów z siódmych klas (tych najbardziej pilnych) siedziało od rana w bibliotece.
 Ale wszyscy Gryfoni spali. W ich wieży była cisza jak nigdy. Tylko Rosalie Potter nie spała. Czytała Proroka Codziennego. Nigdy nie spała długo, ponieważ nauczyła się tego od rodziców, którzy kiedy tylko mogli zabierali ją z samego rana nad jezioro. Uśmiech zszedł jej z twarzy kiedy przeczytała artykuł opatrzony zdjęciem mamy Mii. Jej czekoladowe oczy przeskakiwały z wyrazu na wyraz coraz bardziej przerażone. Kiedy skończyła zerknęła jeszcze na odkrywców tej informacji.
 - Dubois - szepnęła wściekła - teraz wiem po kim Dominique odziedziczyła zdzirowatość.
 Wstała z fotela, wyrwała artykuł z gazety i cisnęła ją do kominka. Szybko wbiegła do dormitorium i weszła na łóżko koleżanki i obudziła ją.
 - Mia, dlaczego mi nie powiedziałaś? - spytała z troską pokazując jej artykuł.
 - Bałam się, że mnie znienawidzicie - zaszlochała i przytuliła się do brunetki.
 - Już dobrze. Postaram się ci pomóc. Mój tata współpracuje z Ministrem. Może coś wskóra.
 - Nic to nie da. Z zarzutów o czarną magię nie można się uwolnić - pochlipywała.
 - Co się dzieje? - odezwała się zaspana Lily. Za nią pojawiła się Dorcas.
 Potter wskazała głową na stronę z gazety. Lily sięgnęła po nią i razem z Dor ją przeczytała po cichu. Nagle Ruda zgniotła papier i rzuciła nim w kąt. Wdrapała się na łóżko i za przykładem Rose przytuliła blondynkę. To samo zrobiła Meadows.
 - Chyba pora coś zjeść - powiedziała Potter.
 - Chyba tak - westchnęła Mia.
 Ale w dalszym ciągu siedziały na łóżku przytulone do siebie.
 - Dziewczyny, ale nie mówcie o tym chłopakom - poprosiła Mia.
 - Pewnie i tak się dowiedzą. Jak nie przez gazetę to przez plotki - rzekła Rosie.
 Wstały z łóżka blondynki i pomogły jej się ogarnąć. Dor doprowadziła jej twarz do normalnej barwy (przez szloch była cała czerwona), a Lilka zaplotła jej pięknego kłosa.
 Wszystkie cztery wyszły z Wieży Gryffindoru.
 Weszły do Wielkiej Sali, która specjalnie na ten okres bez nauki przez cały czas była zastawiona jedzeniem dla głodnych śpiochów. Usiadły naprzeciw siebie (Rose i Mia naprzeciw Lilki i Dori). Panna Potter raczyła ich swoim czarnym i zarówno sarkastycznym humorem.
 - Wiesz Mia, że ci którzy to "odkryli" - zaznaczyła cudzysłów palcami - mieszkają w Dolinie Godryka - powiedziała Potter.
 - Czyli ich znasz? - zapytała smutni blondynka.
 - Nie. Tylko ich córkę Dominique. Wredna suka. Pewnie ma to po rodzicach - brązowooka włożyła sobie truskawkę do ust.
 - Witamy piękne panie - zaśmiał się James i usiadł obok Rudej.
 Za nim przyszli jego kumple. Rosalie dostała całusa w policzek od Ethana.
 - Rzygam tęczą - mruknęła Meadows, grzebiąc w jajecznicy.
 Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Ale potem zrobiło się poważnie. Zbyt poważnie.
 - Mia... - zaczął Remus - my... no ten... widzieliśmy artykuł. Tak nam przykro,
 - Dość! - warknęła Lily - nie trzeba jej teraz dołować. Dajmy sobie spokój z pojebanym oskarżeniem i spróbujmy wyluzować. Za nie długo święta!
 Wybuch Evans spotkał się z aprobatą.
 - Jesteś wspaniała Lily. Umów się ze mną - wyszczerzył na nią oczy Rogacz.
 - A idź się utopić.

___________________________
Wiem, dość długo mnie nie było, ale ten rozdział mi nie podchodził w żaden sposób i uważam, że jest okropny. A Wy jak myślicie?

sobota, 23 stycznia 2016

Sowia Pocza #4

Rozdział gotowy w 50%

I jeszcze jedno. Zrobiłam filmik na yt. O Harrym. Jak chcecie to obejrzyjcie. I powiem wam jedno: 3 minuty tego filmiku kosztowały mnie 5 godzin ślęczenia przy laptopie, a w między czasie pisałam dla Was rozdział.
Zapraszam do obejrzenia: