piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 15 - ŚNIEG

 - Śnieg pada - wydarła się Rose, wbiegając do pokoju Huncwotów - śnieg pada - skakała po łóżku Jamesa.
 - Śnieg? - zapytał uradowany Potter - wstawać! Bitwa na śnieżki.
 - Taaaak! - krzyknął Syriusz złażąc z łóżka. Chciał pójść do łazienki, ale ubiegł go Ethan - Meadowes!
 - Zamknij się Black! - warknęła Rose.
 - Coś ty taka cięta?
 - Cięta? Ja cięta? Zaraz pokażę ci ciętą mnie - i rzuciła w niego poduszką.
 - Bitwa na poduchy! - zawołał James i walną Remusa, a ten mu oddał.
 Kiedy Ethan wyszedł z łazienki zastał cały pokój w pierzu. Wyciągnął różdżkę i sprzątnął pióra.
 - Zajmuję toaletę - powiedział Łapa i wbiegł do pomieszczenia.

 Na błoniach większość uczniów bawiła się śniegiem. Rzucali w siebie śnieżkami, lepili bałwany lub tworzyli fortece, które Huncwoci rozwalali przy pierwszym natarciu. Nie obeszło się bez wrzucania śniegu do biustu dziewczynom, które po tym latały za winowajcami i obkładały ich śnieżkami. Nawet Ethan pokusił się i wrzucił swojej dziewczynie śnieg za koszulkę.
 - Meadowes! Zabiję cię! Przyrzekam - i zaczęła go gonić jak opętana.
 - Dorcas, twój brat zginie straszliwą śmiercią - zaśmiał się Rogacz.
 - Jak dla mnie to może być martwy.
 - A co mi tam - krzyknął Black wrzucając śnieg o koszulki.
 - Black! Już nie żyjesz - wydarła się przeraźliwie i rzuciła w niego śnieżką.
 - Ratunku! - zaczął biec jak najdalej od rozwścieczonej brunetki.
 - Ja chyba też się pokuszę - James spojrzał w stronę Lily. Wziął trochę śniegu i podszedł do rudowłosej od tyłu.
 - Jesteś martwy, Potter! - rzuciła się na niego i wtarła śnieg w jego twarz.
 - Okay, Liluś. Jak sobie życzysz - śmiał się.
 - Czy ty się śmiejesz ze mnie?
 - Nie. Z samego siebie.
 - To przestań - zeszła z niego i otrzepała się ze śniegu.
 - Gdzie idziesz? - zapytał.
 - Do środka. Przebrać się i ogrzać. Nie chcę być chora, zważywszy, że został tylko tydzień nauki.

 - Jestem cała mokra, Ethan! I to przez ciebie! - śmiała się panna Potter.
 - Nie ty jedyna - jęknęła Dorcas otrzepując się ze śniegu przed wejściem do zamku.
 - Drogie panie. Nie ma co przesadzać. Z chęcią pomogę wam się rozgrzać - wyszczerzył się Syriusz.
 I wtedy zaliczył kopa w krocze od Rose. Przewróciła go na ziemie i przytrzymała go za szyję.
 - Coś mówiłeś? - zapytała słodko.
 - Nie - sapnął.
 - To dobrze - wypuściła go z uścisku.
 - Skąd masz tyle siły? - zapytał z podziwem Meadowes.
 - Ćwiczę, biegam. Po prostu trenuję.
 - Chodźmy, bo się przeziębimy - ponaglił ich Potter.
 - Tak jest przywódco! - zasalutowali mu.

 Wieczorem po kolacji już nikt nie wychodził z Pokojów Wspólnych. Wszyscy siedzieli i popijali gorącą czekoladę, którą sobie wyczarowali. Ale tylko elita Gryfonów, czyli Huncowci i ich przyjaciółki siedzieli na sofie i fotelach najbliżej kominka.
 Remus grał w szachy z Lily. Dorcas rozmawiała cicho z Mią. James, Syriusz i Peter omawiali plany dowcipu na ostatni dzień nauki przed świętami. A Rose przykryta kocem czytała razem z Ethanem bardzo fascynującą książkę historyczną.
 - Co robicie w sylwestra? - zapytał James.
 - My z Ethanem wyjeżdżamy do USA do babci. Niestety - mruknęła Dor.
 - Ja standardowo jadę do ciebie Rogaś - oznajmił Black.
 - Ekhem, chłopaki ja też nie mogę - szepnął Lunatyk.
 - Ja też nie - powiedziała Mia.
 - Szkoda. Wychodzi na to, że sylwester spędzimy tylko z jednym fajnym kolesiem, Rose.
 - Najwyraźniej - powtórzyła głucho.
___________________________
Oto proszę! Noworoczna notka na dobry początek roku!
Proszę komentujcie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Voldemorta nie ma, więc komentuj ;)