Czarodzieje tłoczyli się na peronie w Hogsmeade. Było bardzo głośno.
James przepchał się do wejścia do pociągu. Chciał jak najszybciej znaleźć wolne miejsce. W ostatniej chwili wleciał do przedziału. Mało brakowało, a uprzedziliby go drugoklasiści.
- Rogaś! Jesteś wielki - krzyknął Black zajmując miejsce obok kumpla.
- Czasem jest wredną szują, ale miejsce zawsze znajdzie - uśmiechnęła się do brata Rose.
- Gdybym nie był szują, to teraz byśmy się gnieździli z jakimiś tłumokami.
- Tym razem przyznam ci rację i nie potępię cię za twoje zachowanie - mruknęła Lily.
- Dziękuję kochanie!
- Nie jestem twoim kochaniem! - warknęła Ruda.
- Jeszcze nie. Evans, umówisz się ze mną?
- Nie
- Dlaczego?
- Bo nie!
- Lily!
- Zamknij się Potter.
Rosalie patrzyła na nich z politowaniem. Sama cieszyła się z tego, że nie musi przeżywać tego z spokojnym Ethanem.
- Słodycze! - usłyszeli panią z wózkiem.
- Peter?
- Tak? - Glizdek spojrzał na Dorcas.
- Kup nam coś. Potem ci oddamy.
- Jasne - uśmiechnął się.
Peter kupił każdemu po trochę. Następnie poszedł szukać Monici. Znalazł ją w pustym korytarzu. Wyglądała przez okno.
- Cześc, Monic.
- Cześć Peter - pocałowała go w usta. - Jak tam podróż?
- Wolałbym być z tobą. James i Lily się ciągle kłócą.
- Będzie z nich doskonałe małżeństwo - powiedziała z sarkazmem.
- A jak tam u Krukonów?
- Świetnie. Choć trochę za słodko.
- Niech zgadnę? Tim znalazł sobie nową dziewczynę?
- Ażebyś wiedział! - zaśmiała się cicho.
- Jak się czuje Victoria?
- Lepiej. Przyjedzie na sylwestra do mnie. Jak chcesz to wpadnij - posłała mu szeroki uśmiech.
- Zobaczymy czy rodzice mi pozwolą.
- Jesteś Peter Pettigrew! Huncwot! I tobie czegoś rodzice mają zabraniać?
Oboje wybuchli niepohamowanym śmiechem.
- Ciszej tam! - syknął jakiś Ślizgon, wychylając się z przedziału. Po sekundzie już go nie było.
- Będę za wami tęsknić - Rose przytuliła Lily i Dor.
- My za tobą też. Mam nadzieję, że będziemy do siebie pisać? - zielone oczy Lily były pełne entuzjazmu.
- Przynajmniej co drugi dzień - zaproponowała Meadows.
Panna Potter rzuciła się swojemu chłopakowi na szyję.
- A ty, Ethan, piszesz przynajmniej trzy razy dziennie.
- Dlaczego zawsze ja? - zapytał smutno.
- Żartuję, słonko. Piszesz taj jak dziewczyny. Co dwa dni. Aaaaa! I oczekuję wielkiego prezentu pod choinką.
- Jak sobie życzysz, skarbie. Tylko pytanie czy ja też dostanę?
- Jasne! Za kogo ty mnie masz? - dała mu całusa.
- Ej! No weź! To moja siostra. Czuję się tak jakoś nie swojo - zajęczał Rogacz i potarł swoje ramiona.
- Dramatyzujesz - brunetka uderzyła go w ramię.
- Moi starzy już są. To nara! - pomachał im Black i podszedł do swojej 'ukochanej' rodziny.
- Nasi też już są - powiedziała smutno Rosie. - Do zobaczenia po świętach.
Kilka dni później...
Rodzeństwo Potter spało sobie smacznie. Nie spodziewali się, że zostaną obudzeni tak wcześnie przez ich matkę,
- Jamie! Rosie! Prezenty!
Rose natychmiast się wyprostowała. Migiem wyskoczyła z łóżka i wybiegła z pokoju, po drodze nakładając szlafrok. Pod choinką znalazła się pierwsza. W końcu jej brat nie miał takiej energii jak ona. W minutę rozdzieliła paczki należące do niej od tych pozostałych.
- Ty już gotowa? - ziewnął James.
- Yup.
Najpierw rozpakowała paczkę od Lily. Od niej dostała piękną pozytywkę, którą wcześniej oglądały w Hogsmeade. Potem zabrała się za prezent od Dorcas. Od niej dostała czarne, wysokie, szpilki na platformie, które zapewne kosztowały fortunę. Od Ethana dostała bukiet róż, sukienkę, którą chciała oraz... *i tu uwaga* w cholerę drogi łańcuszek.
- Meadows się postarał - zagwizdał Rogacz.
- Ciekawe co ci Lily przysłała - rzuciła kąśliwie.
- Toster. Z dopiskiem "spal się".
Rose wybuchnęła śmiechem.
- Hahaha. Naprawdę śmieszne.
Wrócili do oglądania prezentów. Peter dał brunetce dużo słodyczy i perfumy, Mia zestaw do szkicowania (tak, Rose lubi takie rzeczy), a Syriusz... lepiej nie wiedzieć. A może jednak? Okay! Dał jej... seksowną koszulę nocną.
- James?
- Tak?
- Jednak dobrze zrobiliśmy wysyłając do Syriuszkowi.
- Będzie ubaw po pachy - wyszczerzył się.
A Jamie dostał: od Lily toster, od Dor koszulkę z nazwiskiem jego ulubionego zawodnika Qudditcha, od Petera słodycze i koszulkę z logo ich ulubionego mugolskiego zespołu, od Mii wodę kolońską pierwsze klasy, od Ethana książkę z dopiskiem "nauczysz się czegoś w końcu", a od swojego najlepszego kumpla coś co po otworzeniu paczki od razu wybuchło, brudząc całą twarz okularnika.
- Naprawdę dobrze, że mu to wysłaliśmy - warknął James.
Tym czasem u Blacków...
Syriusz właśnie otwierał prezent od rodzeństwa Potter. Gdy tylko zajrzał do paczki na jego twarz wystrzeliła śmierdząca bomba.
- Potter razy dwa! Zabiję kiedyś was!
Cisza! Napisałam to w jeden dzień, więc zapewne jest kupa błędów.
Komentować, bo za brak komentarzy robię długie przerwy ;)
+zapraszam na mojego bloga http://theoriginals-and-teenwolf.blogspot.com
W koncu rozdział sie pojawił, Boże... ale ja dlugo czekalam. Nie rób wiecej takich przerw -,-
OdpowiedzUsuńW koncu rozdział sie pojawił, Boże... ale ja dlugo czekalam. Nie rób wiecej takich przerw -,-
OdpowiedzUsuń