Huncwoci po prostu są bardzo lojalni swoim przyjaciółkom. I nie tolerują wyżywania się na kimś, ponieważ ktoś jest gorszy lub ma problemy.
Raz McGonagall wezwała Mię do swojego gabinetu i oznajmiła jej, że może jechać do domu wcześniej. Jej przyjaciółki były smutne, że blondynka opuszcza je tydzień wcześniej. Wymogły na niej przysięgę, że będzie pisać do nich codziennie.
- Mia! Będę bardzo tęsknić! - rzuciła jej się w ramiona Rose.
- Lepiej przytulaj Ethana. Sądzę, że jest zazdrosny o ciebie - szepnęła jej do ucha.
- Zazdrosny chłopak jest w stanie zrobić wszystko dla swojej dziewczyny - uśmiechnęła się Potter i pozwoliła Dorcas i Lily wyściskać Scott.
- Rem? - zwróciła się w stronę smutnego chłopaka.
- Tak, Rose?
- Pożegnaj się z nią - rzuciła mu znaczące spojrzenie.
- Oszalałaś?
- Tchórzysz - powiedziała patrząc na Mię
- Wygrałaś - warknął rozbawiony i podszedł do obiektu swoich westchnień.
- Moja dziewczyna jest Kupidynem - szepnął jej Ethan.
- Ja nie noszę pieluchy i nie ganiam z łukiem - odrzekła, wtulając się w niego.
- Wyobrażam sobie jak biegasz tak po szkole - zaśmiał się, opierając podbródek o czubek jej głowy.
- To przestań - mruknęła niezadowolona.
- Jak sobie życzysz, kochanie.
- Rzygam tęczą! - krzyknęła do nich Dorcas, a Huncwoci się zaśmiali.
Panna Potter zmierzyła chłopaków trującym spojrzeniem, że pewnie by zabiła bazyliszka. Chłopcy zamilkli.
Mia właśnie zniknęła w gabinecie dyrektora. To stamtąd miała się teleportować za pomocą kominka do domu.
- To co robimy przez ten tydzień? - zagadnął Potter.
- Ja mam zamiar dobrze się bawić.
- Ty zawsze się dobrze bawisz. Nawet jak się uczysz, siostro - odparował James.
- No bo w końcu ja! Ta jedyna, niepowtarzalna i wyjątkowa Rosalie Dorea Potter! - uśmiechnął się szeroko.
- Ma się rozumieć - objął siostrę.
- Co powiecie na, my, Eksplodujący Dureń i Ognista? - zaproponował Syriusz.
- Demokracja! Kto za? - zawołał James.
- Ja! -wykrzyknęli wszyscy.
Rogacz odszedł od siostry, a jego miejsce zastąpił Ethan. Szli żartując co chwilę. Naprawdę potrzebowali chwili zabawy.
Weszli do zatłoczonego Pokoju Wspólnego. Szybko umknęli do dormitorium Huncwotów, u których w dalszym ciągu na środku stał kufer szanownego pana Blacka.
- Nie umiecie posprzątać? - zapytała Lily z oburzeniem.
- Wybacz Lily, ale ty tu nie śpisz - rzucił w jej stronę Black.
- Hahaha - skwitowała Evans i usiadła na łóżku Remusa obok Dorcas.
- Dlaczego zawsze moje łóżko jest oblegane? - w głosie Lunatyka słychać było nutkę żalu, a jednocześnie rozbawienia.
- Bo tu jest najczyściej - puściła mu oczko Meadows.
- Ja tam wolę siedzieć na łóżku twojego brata - powiedziała Dor, Rose.
- Nic dziwnego - wystawiła jej język.
- Osz ty! - Potter rzuciła w nią poduszką.
- Ej! - Dorcas chciała w nią trafić, ale w ostatniej chwili Rosalie zasłoniła się swoim chłopakiem.
Ten się wkurzył na siostrę i kolejna poduszka wystrzeliła, ale trafiła w Lily.
I tym o to sposobem zaczęła się wojna!
Wszędzie latały pióra, strzępy materiały z poduszek, a nawet kałamarze. Do każdego czarodzieja i czarownicy kleiły się piórka i atrament.
- Jestem cała brudna! - jęknęła Lily patrząc na swoje ufarbowane na granatowo włosy.
- Nie tylko ty - rzuciła z przekąsem Dorcas.
- Chłoszczyć - zamachnęła się różdżką Rose i cała sypialnia jak i ludzie przebywający w niej byli czyści.
- Dzięki ci Merlinie! Mój kufer został na miejscu - Łapa złożył ręce i wzniósł je ku niebu.
- Nie dramatyzuj - mruknęła siostra Pottera - to gramy w tego Durnia czy nie?
- Jasne!
Usiedli w kręgu na podłodze. Rozegrali kilka partii podczas, których przegrali Syriusz, Peter i Lily. Rose cyknęła każdemu z nich zdjęcie, które miała zamiar umieścić w "Kronice Huncwotów", którą na początku prowadził Lupin, a teraz zajęła się tym siostra Rogacza.
O godzinie czwartej nad ranem wszystkim bez wyjątku zachciało się spać, więc jak kilka tygodni temu. Tylko z tą różnicą, że Rose leżała wtulona w Meadowsa, a Rogaś i Łapa spali na łóżku, ale bez przytulania.
_______________________________
Długo mnie nie było. Bardzo długo. Przepraszam. Jeśli rozdział się spodobał to komentujcie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Voldemorta nie ma, więc komentuj ;)