Syriusz Black wstał wcześniej, aby być pierwszym w łazience. Szedł na paluszkach w stronę drzwi, co wcale nie było łatwe z powodu szeleszcząc śmieci i stert ubrań na podłodze, o które można było się potknąć. Nie zapomnijmy również o kufrze pana Blacka, który co roku zajmuje środek dormitorium, a trwa to od pierwszej klasy! Remus wiele razy apelował o przesunięcie owego kufra pod ścianę, ale, jak wszyscy wiemy, nie spotkało się to ze zrozumieniem ze strony Łapy.
Ale Syriusz nie był jedynym, który chciał być pierwszy w łazience. Drugą osobą, zresztą jak zawsze, był James Potter. Ten miał o tyle lepiej, że miał łóżko obok Lupina, a tam zawsze było czyściej niż u innych.
Chłopcy nie zauważyli siebie i zderzyli się tuż przed wejściem do łazienki, o której ciągle nadmieniam.
- Cholera! - krzyknął Black. Próbował wstać z podłogi, ale drugi z Huncwotów złapał go za nogę i ponownie zwalił go na ziemię, robiąc przy tym dużo hałasu.
- O nie! Nie pozwolę ci! - syknął Potter. Tym razem on chciał wstać, ale Łapa podstawił mu nogę. Oczywiście, że pan Potter również upadł.
Niestety, obudzili się pozostali chłopcy.
- Co wy robicie? Też chciałbym pospać dłuuuuuużej - ziewnął Remus.
- Przyłączam się do Remusa - mruknął Ethan.
A Peter tylko spojrzał na nich śpiącym wzrokiem, ziewnął, wstał z łóżka przy okazji zabierając ze sobą ubrania i wszedł do łazienki.
Przez chwilę była cisza, spowodowana zszokowaniem. Peter nigdy nie walczył o pierwszeństwo pobytu w łazience. Czasem tylko do bitwy dołączał się Lunatyk, ale to rzadko, bardzo rzadko.
- Peter - krzyknęli bruneci i zaczęli walić i kopać drzwi.
Krzyczeli tak głośno, że zapewne obudzili cały Hogwart.
- Ethan - Rem podszedł do nowego kolegi - pójdźmy do łazienki Prefektów?
- Dobrze.
Wzięli swoje rzeczy i wyszli z pokoju. Nawet nie musieli się starać być cicho, bo hałasy ich współlokatorów zagłuszały wszelkie odgłosy.
A tym czasem w lochach słychać było chrapanie Ślizgonów. Był tylko jeden, który nie może nigdy zasnąć, ale budził się bardzo wcześnie.
Powodem tego była rudowłosa Gryfonka, do której coś czuł. Tylko, że nie wiedział co. Może to tylko przyjaźń, a może miłość? Zastanawiał się nad tym od ostatniego roku szkolnego i dalej nie wiedział co ma z tym zrobić.
Severus Snape wiedząc, że nie już nie zaśnie wstał z łóżka i skierował się do łazienki.
W domu państwa Potterów zazwyczaj nie było nudno. Ktoś ich odwiedzał przyprowadzając ze sobą dziecko, albo też w dni wolne od pracy Charlus organizował dla żony i córki wycieczkę do lasu lub nad jezioro.
Tylko, że mimo iż była sobota, pan Potter musiał udać się do pracy w ważnej sprawie, a pani Potter zajmowała się sprzątaniem pokoju syna, który ponownie zostawił bałagan.
A co robiła bliźniaczka Jamesa? Nudziła się i to potwornie. W weekendy nie mogła używać magii, a nawet w tygodniu miała do tego limit czasowy.
Nie wiedząc, co Rose ma ze sobą począć wyszła ze swojej sypialni i udała się do kuchni, aby coś zagryźć. Nie zdążyła przejść salonu, kiedy do posiadłości wparowała jak burza Heidi, charłaczka, którą rodzeństwo Potter bardzo lubiło.
- Podejrzewałam, że będziesz się dziś nudziła i postanowiłam wyciągnąć cię z domu na małe zakupy - wymawiając ostatnie słowo Heidi pisnęła z radości.
- Ok. Pójdę z tobą, ale najpierw zapytam się mamy czy mogę. Dobrze?
- Dobrze - dziewczyna znów pisnęła.
Wpinając się po schodach panna Potter uśmiechała się. W końcu nie musi tkwić w tym domu i nic nie robić!
- Mamo, mogę iść z Heidi na zakupy?
- Tylko nie wracaj zbyt późno - Dorea wychyliła się zza szafy.
- Jasne mamo! Dzięki mamo! - krzyknęła i zbiegła na dół. Po drodze chwyciła jeszcze torebkę i mugolskie pieniądze.
Rose ubrała kurtkę i buty, kiedy Heidi ponownie pisnęła:
- Chodź! - charłaczka chwyciła ją za rękę i wyprowadziła z domu.
Profesor McGonagall zaalarmowały obrazy, że u jej podopiecznych dzieją się dziwne rzeczy. Ubrała się szybko i pognała do wieży.
- "Patronus" - powiedziała do Grubej Damy i weszła do salonu.
Wtedy właśnie usłyszała wrzaski. Pottera i Blacka, a jakże inaczej. Część Gryfonów w szlafrokach zebrało się w Pokoju Wspólnym, aby dowiedzieć się o co chodzi.
Nauczycielka transmutacji pewnym krokiem wmaszerowała do dormitorium Huncwotów. Nie zdziwiło jej, że jest tam jeden wieli, straszny syf. Zdziwiło ją to, że dwaj najlepsi kumple się biją, tarzając na podłodze i obrzucając wyzwiskami.
- Dosyć - wrzasnęła.
Chłopcy widząc nauczycielkę od razu przestali się bić. Wstali z podłogi, tak jak gdyby nigdy nic się nie stało.
- Co się stało? - McGonagall zapytała już ciszej, ale nadal miała srogi wzrok.
- Bo Syriusz chciał wejść do łazienki, ale ja też chciałem. Zderzyliśmy się przed samymi drzwiami, budząc przy tym pozostałą trójkę. Remus i Ethan coś tam narzekali, ale nie wstawali z łóżek. Za to Peter nas przechytrzył i wszedł do łazienki. A potem, sama pani zresztą widziała - tłumaczył się Rogacz.
- To tyle? O łazienkę poszło? Aż szkoda wam dać szlaban - w chłopcach zakiełkowała nadzieja na uniknięcie kary, ale profesorka ją szybko ugasiła - ale za to napiszecie mi referat z trzech pierwszych tematów z transmutacji. Macie na to tydzień - i bez zbędnych emocji opuściła wieżę Gryffindoru.
- I jak, podobała się kąpiel? - zapytał Lupin Ethana, wracając z łazienki Prefektów.
- Fajnie było. Lepiej niż w tej naszej wspólnej - uśmiechnął się w stronę wilkołaka - ciekawe jak tam się wszystko potoczyło.
- Mam nadzieję, że jest spokój, Nie mam nastroju na uspokajanie ich - mruknął pod nosem Remus.
- Nie dziwę ci się. Jak ty z nimi wytrzymujesz?
- Sam nie wiem. Może dla tego, że to moi pierwsi przyjaciele?
- Pierwsi? To ty wcześniej nie miałeś kolegów?
- Nie. Cały czas się przeprowadzaliśmy z rodzicami. I nigdy nie mogłem się z nikim bawić. Dopóki Dumbledore nie poinformował moich rodziców, o tym, że mogę iść spokojnie do Hogwartu i, że wszystko jest przygotowane na pełnie.
- A gdzie spędzasz pełnie? - dopytywał się Meadowes.
- We Wrzeszczącej Chacie, albo w Zakazanym Lesie. A w domu zamykam się w piwnicy. Nie chcę nikomu zrobić krzywdy.
- Spokojnie. Tylko podczas pełni ugryzienie wilkołaka jest szkodliwe, ale w zwykłe dni i noce nie. Wiem coś o tym - poklepał blondyna po ramieniu.
Dalej szli rozmawiając o szkole, bo Ethan chciał wiedzieć jak najwięcej.
A tym czasem w lochach słychać było chrapanie Ślizgonów. Był tylko jeden, który nie może nigdy zasnąć, ale budził się bardzo wcześnie.
Powodem tego była rudowłosa Gryfonka, do której coś czuł. Tylko, że nie wiedział co. Może to tylko przyjaźń, a może miłość? Zastanawiał się nad tym od ostatniego roku szkolnego i dalej nie wiedział co ma z tym zrobić.
Severus Snape wiedząc, że nie już nie zaśnie wstał z łóżka i skierował się do łazienki.
W domu państwa Potterów zazwyczaj nie było nudno. Ktoś ich odwiedzał przyprowadzając ze sobą dziecko, albo też w dni wolne od pracy Charlus organizował dla żony i córki wycieczkę do lasu lub nad jezioro.
Tylko, że mimo iż była sobota, pan Potter musiał udać się do pracy w ważnej sprawie, a pani Potter zajmowała się sprzątaniem pokoju syna, który ponownie zostawił bałagan.
A co robiła bliźniaczka Jamesa? Nudziła się i to potwornie. W weekendy nie mogła używać magii, a nawet w tygodniu miała do tego limit czasowy.
Nie wiedząc, co Rose ma ze sobą począć wyszła ze swojej sypialni i udała się do kuchni, aby coś zagryźć. Nie zdążyła przejść salonu, kiedy do posiadłości wparowała jak burza Heidi, charłaczka, którą rodzeństwo Potter bardzo lubiło.
- Podejrzewałam, że będziesz się dziś nudziła i postanowiłam wyciągnąć cię z domu na małe zakupy - wymawiając ostatnie słowo Heidi pisnęła z radości.
- Ok. Pójdę z tobą, ale najpierw zapytam się mamy czy mogę. Dobrze?
- Dobrze - dziewczyna znów pisnęła.
Wpinając się po schodach panna Potter uśmiechała się. W końcu nie musi tkwić w tym domu i nic nie robić!
- Mamo, mogę iść z Heidi na zakupy?
- Tylko nie wracaj zbyt późno - Dorea wychyliła się zza szafy.
- Jasne mamo! Dzięki mamo! - krzyknęła i zbiegła na dół. Po drodze chwyciła jeszcze torebkę i mugolskie pieniądze.
Rose ubrała kurtkę i buty, kiedy Heidi ponownie pisnęła:
- Chodź! - charłaczka chwyciła ją za rękę i wyprowadziła z domu.
Profesor McGonagall zaalarmowały obrazy, że u jej podopiecznych dzieją się dziwne rzeczy. Ubrała się szybko i pognała do wieży.
- "Patronus" - powiedziała do Grubej Damy i weszła do salonu.
Wtedy właśnie usłyszała wrzaski. Pottera i Blacka, a jakże inaczej. Część Gryfonów w szlafrokach zebrało się w Pokoju Wspólnym, aby dowiedzieć się o co chodzi.
Nauczycielka transmutacji pewnym krokiem wmaszerowała do dormitorium Huncwotów. Nie zdziwiło jej, że jest tam jeden wieli, straszny syf. Zdziwiło ją to, że dwaj najlepsi kumple się biją, tarzając na podłodze i obrzucając wyzwiskami.
- Dosyć - wrzasnęła.
Chłopcy widząc nauczycielkę od razu przestali się bić. Wstali z podłogi, tak jak gdyby nigdy nic się nie stało.
- Co się stało? - McGonagall zapytała już ciszej, ale nadal miała srogi wzrok.
- Bo Syriusz chciał wejść do łazienki, ale ja też chciałem. Zderzyliśmy się przed samymi drzwiami, budząc przy tym pozostałą trójkę. Remus i Ethan coś tam narzekali, ale nie wstawali z łóżek. Za to Peter nas przechytrzył i wszedł do łazienki. A potem, sama pani zresztą widziała - tłumaczył się Rogacz.
- To tyle? O łazienkę poszło? Aż szkoda wam dać szlaban - w chłopcach zakiełkowała nadzieja na uniknięcie kary, ale profesorka ją szybko ugasiła - ale za to napiszecie mi referat z trzech pierwszych tematów z transmutacji. Macie na to tydzień - i bez zbędnych emocji opuściła wieżę Gryffindoru.
- I jak, podobała się kąpiel? - zapytał Lupin Ethana, wracając z łazienki Prefektów.
- Fajnie było. Lepiej niż w tej naszej wspólnej - uśmiechnął się w stronę wilkołaka - ciekawe jak tam się wszystko potoczyło.
- Mam nadzieję, że jest spokój, Nie mam nastroju na uspokajanie ich - mruknął pod nosem Remus.
- Nie dziwę ci się. Jak ty z nimi wytrzymujesz?
- Sam nie wiem. Może dla tego, że to moi pierwsi przyjaciele?
- Pierwsi? To ty wcześniej nie miałeś kolegów?
- Nie. Cały czas się przeprowadzaliśmy z rodzicami. I nigdy nie mogłem się z nikim bawić. Dopóki Dumbledore nie poinformował moich rodziców, o tym, że mogę iść spokojnie do Hogwartu i, że wszystko jest przygotowane na pełnie.
- A gdzie spędzasz pełnie? - dopytywał się Meadowes.
- We Wrzeszczącej Chacie, albo w Zakazanym Lesie. A w domu zamykam się w piwnicy. Nie chcę nikomu zrobić krzywdy.
- Spokojnie. Tylko podczas pełni ugryzienie wilkołaka jest szkodliwe, ale w zwykłe dni i noce nie. Wiem coś o tym - poklepał blondyna po ramieniu.
Dalej szli rozmawiając o szkole, bo Ethan chciał wiedzieć jak najwięcej.



_____________________________
Rozdział napisany w kilka godzin, więc może nie być zbyt dobry.
+ Rozdział dodany wcześniej, dlatego, że jeden z moich ulubionych aktorów ma dziś urodziny
+ Rozdział dodany wcześniej, dlatego, że jeden z moich ulubionych aktorów ma dziś urodziny
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Voldemorta nie ma, więc komentuj ;)