A co do niego to on sam nic sobie z tego nie robił. Wręcz przeciwnie! Po "cichu" denerwował Mię i Dorcas tym, że obściskiwał się z nową "dziewczyną". Była to wysoka blondynka z dużym biustem i pupą. Musiała być przynajmniej o rok starsza niż on.
Dorcas irytowało to w szczególności. W Pokoju Wspólnym nie mogła wysiedzieć nawet pięciu minut. Kiedy tylko Black pojawiał w zasięgu jej wzroku wychodziła z pomieszczenia pokazując dziewczynom, że ma ochotę rzygać.
- Black, wiesz, że chce nam się rzygać z twojego powodu? - rzuciła Mia znad pergaminu.
- Aż taki jestem przystojny? - zapytał unosząc sugestywnie brwi.,
- Jesteś aż tak obrzydliwy - odpowiedziała mu.
- Muszę przyznać jej rację. Przesadzasz z Shannon - powiedział Ethan, także zza pracy domowej.
- Ty się nie odzywaj. Nie masz dziewczyny.
Brunet wzruszył tylko ramionami i ponownie zajął się swoim zadaniem. Ale tak naprawdę słowa kolegi trochę go zraniły. Tylko, że to nie jego wina, że w Hogwarcie nie ma dziewczyny w jego typie.
- Ej stary! Nie gniewaj się na Łapę. On czasem gada głupoty - przepraszał James.
- Sam jesteś głupota - warknął Syriusz i zabrał Lily książkę od transmutacji. Zamachnął się i zdzielił nią Pottera po głowie.
- Za co? - zapytał okularnik masując czaszkę.
- Za głupotę!
- Ech ty...
W Dolinie Godryka czas płyną o wiele wolniej niż w Hogwarcie. Jesień zaowocowała w wiele miłości i przyjaźni. Wiele mugolskich, czarodziejskich i mieszanych par chodziło na spacery po malowniczej miejscowości. A było gdzie chodzić: nad jezioro, do lasu, na łąki... Ale nie wszyscy cieszyli się z pięknej i ciepłej pogody.
Rosalie Potter musiała siedzieć w domu i się uczyć z matką. A nauki miała coraz więcej. Nawet nie miała czasu na spotykania się Heidi.
Po jakimś czasie Dorea przyprowadziła do domu dziewczynę. Była w wieku Rose.
- Skarbie, to jest Dominique. Przeprowadziła się do naszego miasteczka. Też jest czarownicą, która uczy się w domu. Będziecie się razem uczyć - uśmiechnęła się do córki.
- Dobrze - brunetka odwzajemniła uśmiech.
Pani Potter wyszła na chwilę z salonu, tym samym zostawiając dziewczyny same.
- Cześć, jestem Rose - wyciągnęła rękę w stronę dziewczyny.
- Dominique Dubois (duboła) - przywitała się grzecznie lecz ozięble - nie jestem pewna czy cię polubię, ale raczej nie.
- Niby dlaczego?
- Popatrz na siebie. Nie masz za grosz stylu.
- Raczej ty - odpyskowała.
No cóż... Dominique była ubrana w kremową koszulę i różowe spodnie. Do tego założyła różowe baleriny, a na ramiona miała zarzuconą marynarkę. Jej styl był raczej dziewczęcy i elegancki. A styl Rose różnił się i to bardzo.
Była ubrana cała na czarno. Czarna sukienka, czarna kurtka i czarne glany. Tak jej strój był zdecydowanie mniej dziewczęcy. Był buntowniczy.
- To, że wyglądasz jak mugolska księżniczka, nie oznacza, że możesz krytykować mój ubiór. Radzę ci, abyś nawet nie próbowała, bo nie ręczę za siebie - warknęła panna Potter.
- I to powiedziało straszydło. - zakpiła Dubois.
- Mamo! - krzyknęła Rose i poszła do kuchni - jeśli ona ma się ze mną uczyć to ja już chcę wyjechać do Hogwartu!
- Skarbie...
- Mamo, ale ona mnie obraża. I co z tego, że jej powiesz, aby przestała i tak będzie dalej to samo!
- Dobrze. Napiszę do dyrektora. Najprawdopodobniej pojedziesz tam jutro.
- Dzięki mamo! - pocałowała rodzicielkę w policzek - pójdę się spakować.
Brunetka wybiegła z kuchni. W salonie zastała Dominique siedzącą na sofie i czytającą "Czarownicę". Brązowooka postanowiła to wykorzystać. Wyciągnęła różdżkę i przywołała jajka z kuchni. Miała szczęście, że jej matka była w tedy w spiżarni! Nakierowała jajka nad głowę czarownicy i upuściła je. Szybko pobiegła do swojego pokoju. Usiadła na łóżku i napawała się histerycznymi krzykami Dubois
Otrząsnęła się i wyciągnęła kufer z samego dna garderoby.
- Ludzie gramy dzisiaj w butelkę? - zapytał Łapa.
- Możemy jutro? Zazwyczaj gramy w soboty - powiedział James.
- To może w Eksplodującego Durnia?
- Graliśmy w poniedziałek - mruknęła Dorcas.
- Może dzisiaj porobimy nic? - zaproponował Peter.
- Jestem za - uśmiechnął się Ethan.
- Idź się zapchaj książkami - warknął Black.
- Ołołoł. Coś ty taki na mnie cięty Syriusz?
- Może ma okres?
- Sam jesteś okres Potter - warknął Syriusz i zdzielił go poduszką.
- Poczekaj tylko stary. Zemszczę się.
- Już to widzę...
Siedzieli jeszcze kilka godzin w Pokoju Wspólnym. O północy dziewczyny poszły spać, a godzinę później Lunatyk, Glizdogon i Łapa zniknęli za drzwiami dormitorium.
- Jak się chcesz na nim zemścić? - ziewnął Meadowes.
- Jest pewna rzecz, o której mi kiedyś mówił - Rogacz nachylił się w jego stronę - jak był mały to sikał w łóżku. Mam zamiar jakoś do tego doprowadzić.
- Niby jak?
- Tata kiedyś mówił, że mugole wkładają dłonie do zimnej wody podczas snu. Ale nie swoje tylko kogoś. A ten ktoś potem moczy się w łóżku.
- Mugole są jednak geniuszami - pokręcił głową Ethan.
Poszli do sypialni. Potem po cichu zabrali szklankę z komody i na paluszkach poszli do łazienki. Tam napełnili szklankę do połowy zimną wodą i wrócili do dormitorium. Podeszli do łóżka Blacka i bardzo delikatnie ułożyli jego dłoń w szklance. Następnie migiem znaleźli się w swoich łóżkach.
Syriusz spał tak jeszcze sobie z godzinkę niczego nie podejrzewając. Gdzieś tak o drugiej nad ranem poczuł,m że ma mokre prześcieradło. Zapalił różdżkę i wstał z łóżka. Jego oczom ukazała się wielka plama. Mechanicznie dotknął swojego tyłka i także poczuł, że ma mokro. Z przerażeniem stwierdził, że się zesikał jak małe dziecko. Tylko jak? Jego wzrok padł na szafkę nocną obok jego łóżka.
- Potter ja cię chyba kiedyś zabiję - uśmiechnął się pod nosem i zaklęciem wyczyścił pościel i spodnie od piżamy - no to idziemy dalej spać - ziewnął i wlazł do ciepłego łóżka.
Następnego dnia rano Syriusz pochwalił Jamesa za ten wspaniały żart mówiąc, że powinni zrobić to jakoś Smarkowi. Oboje nawzajem się przeprosili i wszyscy Huncwoci zeszli na późne śniadanie.
W Wielkiej Sali zastali dziewczyny kończące posiłek. Przywitali się grzecznie i zasiedli do posiłku.
- Dzień dobry - podeszła do nich McGonagall.
- Dzień dobry - odpowiedziała Lily.
- Czy macie w w swoim dormitorium wolne łóżko?
- Tak proszę pani - potwierdziła rudowłosa.
- To dobrze. Macie nową współlokatorkę - zerknęła na Jamesa i odeszła od stołu Gryfonów.
- Ciekawe kto to? - zamyślił się James.
Po chwili jego oczy zostały zasłonięte przez czyjeś dłonie.
- Zgaduj zgadula - zachichotał Syriusz...
_________________________________________
Życzę miłego początku roku szkolnego.
Jeśli nie będziecie komentować będą duże przerwy.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
- Ludzie gramy dzisiaj w butelkę? - zapytał Łapa.
- Możemy jutro? Zazwyczaj gramy w soboty - powiedział James.
- To może w Eksplodującego Durnia?
- Graliśmy w poniedziałek - mruknęła Dorcas.
- Może dzisiaj porobimy nic? - zaproponował Peter.
- Jestem za - uśmiechnął się Ethan.
- Idź się zapchaj książkami - warknął Black.
- Ołołoł. Coś ty taki na mnie cięty Syriusz?
- Może ma okres?
- Sam jesteś okres Potter - warknął Syriusz i zdzielił go poduszką.
- Poczekaj tylko stary. Zemszczę się.
- Już to widzę...
Siedzieli jeszcze kilka godzin w Pokoju Wspólnym. O północy dziewczyny poszły spać, a godzinę później Lunatyk, Glizdogon i Łapa zniknęli za drzwiami dormitorium.
- Jak się chcesz na nim zemścić? - ziewnął Meadowes.
- Jest pewna rzecz, o której mi kiedyś mówił - Rogacz nachylił się w jego stronę - jak był mały to sikał w łóżku. Mam zamiar jakoś do tego doprowadzić.
- Niby jak?
- Tata kiedyś mówił, że mugole wkładają dłonie do zimnej wody podczas snu. Ale nie swoje tylko kogoś. A ten ktoś potem moczy się w łóżku.
- Mugole są jednak geniuszami - pokręcił głową Ethan.
Poszli do sypialni. Potem po cichu zabrali szklankę z komody i na paluszkach poszli do łazienki. Tam napełnili szklankę do połowy zimną wodą i wrócili do dormitorium. Podeszli do łóżka Blacka i bardzo delikatnie ułożyli jego dłoń w szklance. Następnie migiem znaleźli się w swoich łóżkach.
Syriusz spał tak jeszcze sobie z godzinkę niczego nie podejrzewając. Gdzieś tak o drugiej nad ranem poczuł,m że ma mokre prześcieradło. Zapalił różdżkę i wstał z łóżka. Jego oczom ukazała się wielka plama. Mechanicznie dotknął swojego tyłka i także poczuł, że ma mokro. Z przerażeniem stwierdził, że się zesikał jak małe dziecko. Tylko jak? Jego wzrok padł na szafkę nocną obok jego łóżka.
- Potter ja cię chyba kiedyś zabiję - uśmiechnął się pod nosem i zaklęciem wyczyścił pościel i spodnie od piżamy - no to idziemy dalej spać - ziewnął i wlazł do ciepłego łóżka.
Następnego dnia rano Syriusz pochwalił Jamesa za ten wspaniały żart mówiąc, że powinni zrobić to jakoś Smarkowi. Oboje nawzajem się przeprosili i wszyscy Huncwoci zeszli na późne śniadanie.
W Wielkiej Sali zastali dziewczyny kończące posiłek. Przywitali się grzecznie i zasiedli do posiłku.
- Dzień dobry - podeszła do nich McGonagall.
- Dzień dobry - odpowiedziała Lily.
- Czy macie w w swoim dormitorium wolne łóżko?
- Tak proszę pani - potwierdziła rudowłosa.
- To dobrze. Macie nową współlokatorkę - zerknęła na Jamesa i odeszła od stołu Gryfonów.
- Ciekawe kto to? - zamyślił się James.
Po chwili jego oczy zostały zasłonięte przez czyjeś dłonie.
- Zgaduj zgadula - zachichotał Syriusz...






_________________________________________
Życzę miłego początku roku szkolnego.
Jeśli nie będziecie komentować będą duże przerwy.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Voldemorta nie ma, więc komentuj ;)