Obie drużyny ciężko trenowały aż do piątku, czyli dnia tuż przed meczem. Sebastian, kapitan drużyny Gryffindoru wprowadził o wiele ostrzejszy trening niż każdy mógł sobie to wyobrazić.
Z boiska wrócili cali zdyszani, przemęczeni i bez braku chęci do czegokolwiek. James i Syriusz runęli na sofę i za nic w świecie nie chcieli się ruszyć. Rose za to pobiegła od razu pod prysznic, bo czuła się strasznie brudna i mokra.
- Idźcie się wykąpać. Cuchniecie jak wór brudnych skarpet - próbowała przekonać Huncwotów Lily.
- Wybacz Liluś, ale nie mamy siły. Na kompletnie nic. Ale jeśli dasz mi buziaka...
- Spadaj na drzewo Potter - warknęła Evans - i za żadne skarby tego świata.
- Jak sobie chcesz - mruknął Rogacz.
Tym czasem w dormitorium dziewczyn...
Dorcas leżała na łóżku i czytała "Czarownicę", Mia pisała list, a Lily weszła do pomieszczenia i rzuciła się na łóżko.
- Nie macie pojęcia jak tam cuchnie - narzekała Ruda.
- Dlatego nas tam nie ma - odpowiedziała Dor, dalej czytając czasopismo.
- Rose dalej się myje? - zapytała Lilka.
- Tak. Jednak dziewczyny bardziej dbając o higienę osobistą niż chłopcy - dodała kąśliwie Meadowes.
- Nie przesadzaj. James bierze prysznic dwa razy dziennie - powiedziała Rosalie, wchodząc do sypialni.
- Serio?
- Serio, serio.
I nadszedł wielki dzień. Dzień meczu. Pierwszego w tym roku szkolnym. Członkowie drużyn Ravenclawu i Gryffindoru siedzieli przy swoich stołach. Obaj kapitanowie dawali jeszcze ostatnie wskazówki nowym graczom. James i Syriusz jak zwykle byli wyluzowani, a Rose znudzona pałaszowała płatki kukurydziane.
- Dobra! Chodźmy do szatni się przebrać - oznajmił Sebastian.
Gryfoni wstali od stołu i udali się w stronę szatni. Przebrali się i kapitan jeszcze raz im wytłumaczył strategię.
Kiedy komentator (czytaj Tim) obwieścił, że gracze zaraz wyjdą na boisko, Gryfoni i Krukoni ustawili się do wyjścia.
A na boisku uczniowie krzyczeli. Gryfoni i Puchoni cały czas krzyczeli "Gryffindor! Gryffindor!", a Ślizgoni i Krukoni "Ravenclaw! Ravenclaw!". Tim dzięki zaklęciu wzmacniającym głos, mógł ich przekrzyczeć. W końcu oznajmił, że zawodnicy wyszli na boisko.
- Kapitanowie podali sobie ręce i profesor Hooch weszła na boisko. Gracze wsiedli na miotły i wzbili się w powietrze. Pani Hooch wypuściła tłuczki i znicza. Teraz wypuszcza kafla. I ruszyli. Kafla przejął Black i podał go do Ellen. Leci, leci, rzuca kafla w stronę pętli... I TRAFIA!!! 10 punktów dla Gryffindoru! Brawo Ellen. Teraz kafla przejęli Krukoni. Ojć! Jeden z tłuczków leci w stronę Blacka! Ale co to? Potter go odbija! Czy ona nie jest niemożliwa. Ej! Co to za palec Potter? Przepraszam panie profesorze. Teraz kafla mają Krukoni. Kapitan leci rzuca kafla do pętli i trafia. Wow. Uwaga szukający zauważyli znicza. Lecą za nim, ale znikł im z oczu. Szkoda. I znowu kafla przejęli Krukoni i znowu strzelili. Teraz mają 20 punktów! Brawo Krukoni. Kapitan Gryfonów nie jest zadowolony. O mój Boże! Tłuczek poleciał prosto w obrońcę Krukonów... ale Taylor zdołał go odbić. Moje gratulacje kumplu. Tak, wiem pani profesor, że powinienem być bezstronny, przepraszam. Black ponownie przejął kafla i strzelił bardzo celnie. Remis między domami - i tak w kółko i w kółko Tim komentował poczynania zawodników. Po godzinie Gryfoni przegrywali 60: 90. Ravenclaw się cieszył a Gryffindor był cholernie zawiedziony - mija już półtorej godziny od rozpoczęcia gry. Ale akcja dalej jest emocjonująca. I Krukoni strzelają już dziesiątego gola, więc mają już 100 punktów! Gryfoni muszą się postarać! Ale co to? Ellen ponownie strzela gola. A teraz Black. Gryffindor nadrabia. Pięknie. I szukający znowu zauważyli znicza. Lecą teraz łeb w łeb. Starają się prześcignąć, ale coś im nie wychodzi. Nie do wiary! Potter złapał znicz! Gryfoni wygrywają 230 do 90! Niech to szlag! - i zakończył zaklęcie wzmacniające głos.
W Pokoju Wspólnym Gryffindoru trwało wielkie celebrowanie wygranej w Quidditcha. Zawodników nosili na rękach, ale Rose jakoś się z tego wywinęła. Prawie niezauważona zniknęła w dormitorium i weszła pod prysznic.
Huncowci przynieśli własne zapasy piwa i whiskey oraz słodyczy i zabawa mogła zacząć się na całego. Włączono radio i pogłośnili je na całego. Aż dziw, że profesor McGonagall nie wpadła do wieży z pretensjami.
- Brawo Potter - powiedziała Lily.
- Usłyszeć to z twoich ust to prawdziwa rozkosz - uśmiechnął się do niej lekko pijany.
- Nie żartuj.
- Nie żartuję. Może zatańczysz? - zapytał James.
- Może - zgodziła się dość niechętnie.
Porwał ją na parkiet. I nie tańczyli jednej piosenki. Tańczyli ich całkiem sporo. Ale były szybkie, więc oczywiście szanowny pan Syriusz Orion Black zmienił kanał na ten z romantycznymi piosenkami. Wszystkie pary przylgnęły do siebie w wolnym tańcu. Również James z Lily. Rogacz patrzył na swoją partnerkę z nieskrywanym uczuciem. A ona nie wiedziała jak zareagować. Nie kochała go (chyba) i bała się robić mu nadzieję, ale tańczyła dalej. W końcu James chciał ją pocałować, ale Ruda cofnęła się gwałtownie.
- James, nie rób tego. Ja cię nie kocham. Wybacz - i uciekła od niego.
Chłopak stał na środku parkietu jak wmurowany. Nie wiedział co się stało. Przecież wszystko szło w dobrym kierunku.
- Remus, widziałeś Jamesa? - zapytała Rose, próbując przekrzyczeć muzykę, która zdążyła zmienić się na energiczną.
- Kiedy ostatnio rzucił mi się w oczy to tańczył z Lily - odkrzyknął Remus - spytaj Łapę.
Dziewczyny przeszła przez połowę Pokoju Wspólnego zanim odnalazła Blacka.
- Gdzie mój brat! - wydarła się przez muzykę.
- Szukaj go na parkiecie!
I znów musiała zanurkować w tłum tańczących. Ale kiedy odnalazła brata wyrzuciła z głowy sarkastyczne myśli.
- Jamie! Chodź ze mną - złapała go za ramię i pociągnęła do jego dormitorium.
Kiedy się tam znaleźli usadziła go na łóżku.
- Ethan, możesz wyjść? - zapytała chłopaka, który ukrywał się w sypialni przez całą imprezę.
- Jasne - wstał z łóżka i wyszedł.
- Co się stało, Jamie? - zapytała brata.
- Ona mnie nie kocha - odpowiedział głucho.
- Lily, tak? Czy aż tak ją kochasz?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Może i nie wiem, ale spróbuję ci pomóc. Teraz opowiedz co się wydarzyło, że aż łzy ci lecą...






______________________
Mam nadzieję, że się podoba. Zostawcie swoją opinię w komentarzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Voldemorta nie ma, więc komentuj ;)