- Lily, proszę. Jeszcze pięęęęęęęęęęęć minut - ziewnęła Dorcas.
Ale Lily, jak to Lily wyciągnęła różdżkę i przyłożyła ją sobie do gardła.
- Wstawać, ale to już! - krzyknęła - raz, raz, raz! Ruszać się. Zaraz śniadanie!
Dziewczyny wiedząc, że nie mają wyjścia zwlekły się z łóżek. Dorcas jako, że była szybsza od Mii pierwsza znalazła się w łazience.
- Dor, tylko się pośpiesz - powiedziała Mia i zasłoniła kotary łóżka, aby się ubrać.
Remus był gotowy, na to, aby wyjść ze Skrzydła Szpitalnego. Po jego ranach zostały ledwo widoczne blizny, które zagoją się za kilka dni. Wziął torbę, którą przyniósł mu wczoraj Ethan i ruszył na śniadanie.
Po drodze nie natknął się na żadnego z Gryfonów, którzy mogli by się go zapytać co robił w weekend.
- Remus? - usłyszał głos jednej z znajomych mu Krukonek.
- Monica? Czy coś się stało?
- Emmmm... Chyba nie. Ale chciałabym wiedzieć co robiliście wczoraj w Skrzydle Szpitalnym.
- Powinnaś spytać Petera. Jeśli by ci nie chciał powiedzieć, to powiedz mu, że ma moje pozwolenie - szepnął.
- A nie możesz ty mi powiedzieć? - zapytała marszcząc brwi.
Chłopak rozejrzał się czy nikt nie podsłuchuje i szepnął:
- Wczoraj była pełnia, a ja na następny dzień byłem poobijany u pielęgniarki, więc co to może być?
- Ale jak, Remus? Czemu nic mi nie powiedziałeś? Znamy się od pierwszej klasy, a ty nie pisnąłeś, ani słówka.
- Nie lubię o tym mówić.
- Chłopaki wiedzą? A ten nowy też?
- Tak, oni wiedzą, ale dziewczyny nie, więc im nie mów, proszę.
- Jasne, nie powiem. A tak na marginesie, gdzie jest Peter?
- Pewnie na śniadaniu. Możesz się do nas przysiąść.
- Dzięki - uśmiechnęła się i weszła do Wielkiej Sali, a za nią Lupin.
- Jeszcze raz - uśmiechnęła się do córki.
Dziewczyna westchnęła.
- Expecto Patronum - ledwo udało jej się wyczarować obłok światła - mamo, to trudne!
- Rose, oczywiście, że jest trudne. Przecież to bardzo potężne zaklęcie obronne. Ale nie martw się w końcu ci się uda. Tylko trzeba ćwiczyć. Jeszcze raz - powtórzyła Dorea.
Severus Snape czekał na swoją przyjaciółkę pod Wielką Salą. Nie wiedział ile maił jeszcze czekać, ale w końcu okazało się, że niecałe pięć minut.
- Przepraszam Sev, ale dziewczyny miały lekki problem ze wstawaniem z łóżka.
- Nic nie szkodzi. O czym chciałaś porozmawiać?
- Powiedz mi, dlaczego przyjaźnisz się z NIMI.
- Mówiłem ci tyle razy, że mnie szanują. Nikt w Slytherinie mi już nie dokucza.
- Ale oni są źli! Czy ty tego nie widzisz?
- Nie, Lily. Oni nie są źli. To banda Pottera jest zła. Oni nie dokuczają wszystkim dookoła, ale Potter tak!
- Banda Pottera przynajmniej szanuje dzieci mugoli, a ci twoi PRZYJACIELE nie! - krzyknęła z łzami w oczach. Odwróciła się i pognała do Wielkiej Sali.
Otarła łzy. Nie zdawała sobie sprawy, że James wszystko słyszał i widział jak płacze. Szepnął coś do kolegów i wyszli ze śniadania.
- Co im jest? - zapytała rudowłosa.
- Nawet diabeł tego nie wie - odpowiedziała jej Dorcas, która zajadała się właśnie jajecznicą.
.
.
.
.
CDN




Dziś tylko gify z dziewczynami.
Ps. Rozdział podzielony został na dwie części z powodu braku weny i czasu do pisania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Voldemorta nie ma, więc komentuj ;)